wtorek, 22 czerwca 2010

Wybór Napieralskiego

Nie daje mi spokoju pewien, kiedyś ujrzany obraz. Wracałam do domu około trzeciej nad ranem. Cicho, spokojnie.... Raptem zauważyłam człowieka leżącego na ławeczce pod wiatą przystanku autobusowego. Pomyślałam, najprawdopodobniej pijak, ale może też ktoś zasłabł? Sprawdzę! W trampkach poruszam się bezszelestnie. Wystawiłam głowę za szklaną taflę wiaty i zobaczyłam go wyraźnie. Chudy. Nic przy nim nie stało. Głowę miał przykrytą kusą kurtką, bliżej mnie chude nogi owinięte papierem, na to sprytnie przymocowane worki foliowe. Sterczące, gołe, dziobate kostki. Pomyślałam zbuntowana, przecież mógłby znaleźć w śmietnikach buty. Ludzie czasem wyrzucają buty, całkiem dobre buty. Sama czasem wyrzucam buty. Nikt nie musi chodzić w workach foliowych, w gazetach, bez butów. Dopiero po chwili dostrzegłam rękę poruszającą się w spodniach. Nie musiał ich rozpinać, tak był chudy. Kurtkę miał na głowie, a rękę i spodnie na wierzchu. To jednak nie wyglądało na onanizowanie się rozumiane jako dążenie do szczytu rozkoszy. Po prostu leżał bezwładnie, niemal jak trup z kurtką na głowie, i niemrawo głaskał swego penisa.

Odrzucił nie tylko ludzkość, ale także jej śmietniki. Ten obraz nie daje mi spokoju. Nie dlatego nawet, że mogłabym wtedy coś zrobić, zadzwonić gdzieś, a uciekłam. Sam obraz. Cichutko, spokojnie... Mysz piszczy tylko raz, z przerażenia, gdy złapie ją kot. Potem kot zanosi ją do swego legowiska, puszcza, a ona nie ucieka, patrzy cichutko i czeka na swój koniec. Nawet się nie kurczy ze strachu, tylko patrzy. Podobnie postrzelona sarna czeka cichutko i spokojnie na myśliwego, by ją dobił. W tej krótkiej chwili zwierzęta funkcjonują w stanie zawieszenia, poza życiem i jego normalnymi odruchami. On wyglądał jak umierające, sparaliżowane przerażeniem zwierzę. Co go tak przeraziło w świecie? - pomyślałam.

Seks, pomyślałam dalej, może być jak mruczenie kota. Niewiele osób wie, że kot mruczy także wtedy, gdy bardzo cierpi. Mruczenie wyzwala endorfiny i zmniejsza ból. Przyjemność w sytuacji granicznej wspomaga przetrwanie... ach, więc to tak zachowywali się muzułmanie w obozach koncentracyjnych... To wszystko przemknęło mi przez głowę w ułamku sekundy. Uciekłam.

Nie jest łatwo o solidarność społeczną z kimś takim, prawda?

* * *

Największym sukcesem kandydata lewicy jest nie sam wynik, choć niewątpliwie znakomity, lecz to, że na ów wynik znacząco złożyły się głosy ludzi młodych. Tak powiadają sondażownie. Wielka to odmiana po lewicy Olejniczaka i Kwaśniewskiego. Dotychczasowy „żelazny” elektorat SLD przeżył swe młode lata w PRL i choć zdyscyplinowany i gotowy zaakceptować każdą programową woltę swego przywództwa, to coraz mniej chciało mu się głosować - aż przed ich partią pojawiło się widmo niebytu. Bo rzeczywiście, po cóż głosować na pseudoliberalną kopię, skoro większy, wyrazistszy i nie obciążony przeszłością oryginał ma się dobrze? Kiedy Napieralski przejmował schedę po Olejniczaku napisaliśmy, że szansą jego partii na przeżycie są – mówiąc skrótowo - związki zawodowe, a także przezwyciężenie PZPR-owskiej przeszłości. To pierwsze Napieralski robi, i to właśnie dało mu tak znakomity rezultat. To drugie jeszcze przed Napieralskim.

Wszyscy jesteśmy obywatelami politycznej agory, ale kiedy jedni zajęci są poszukiwaniem portrecistów i piewców, innym przyziemne zajęcia uniemożliwiają choćby zapoznanie się ze zdjęciem garnituru od Armaniego, a jeszcze inni myślą tylko o sprzątaniu po powodzi. Agora jest jedna, ale tworzą się na niej różne języki i różne sfery komunikacji, tylko czasami krzyżujące się ze sobą. A są jeszcze i tacy, jak ów człowiek pod wiatą. Pojęcie solidaryzmu społecznego wcale nie oznacza, że powstanie język wspólny dla wszystkich, to zaledwie postulat, by czynić starania, imperatyw zależny od woli.

Podkreślana w mediach izolacja polityczna PiS jest faktycznie tylko słabym refleksem sytuacji SLD po 1989 roku. Postpezetpeerowska lewica budzi zażenowanie. Dzięki swym wyborcom są obywatelami politycznej agory, ale obywatelami drugiej kategorii. Ekipą, z którą bywa się na tych samych imprezach lub robi się interesy, ale nie zasiada do wspólnego stołu. W obrębie lewicującego środowiska też wytworzył się rodzaj kultury „gradacji nieczystości” - pisaliśmy onegdaj o gorszącym wydarzeniu, jak to Jerzy Urban z uprzejmości podwiózł Monikę Olejnik, ktoś ją w aucie Urbana zauważył, więc ona powiedziała „w towarzystwie”, że żałuje, że do urbanowego auta wsiadła. Tak w ramach wdzięczności za bezinteresowny gest. To jest jedna z przyczyn, dla których do chwili obecnej SLD nie udało się przyciągnąć znaczących postaci z lewicy posolidarnościowej. Nawet nie o przeszłość czy lustrowanie idzie, a o poczucie rozwiniętej, obyczajowej dziwności. Człowiek w zetknięciu z kulturą „nietykalnych” czuje się nieswojo i nic na to nie może poradzić.

Ale też człowiek, póki nie znajdzie się pod wiatą, w pozycji „nietykalnego” czuje się upokorzony i stara się z niej wywikłać. Lewica Olejniczaka i Kwaśniewskiego radziła sobie za pomocą handlowania głosami. Za chwilową ulgę, za chwilowe poczucie równości w obrębie niematerialnej agory – głos. A bogacz z byłego PZPR – dotacja lub stawianie obiadów. Albo „realizm polityczny” sprowadzający się do prostego rachunku stołków należnych za głosy oddane za dowolną ustawą czy atakowanie cudzego wroga. Psychologiczne sado- maso, częściowo wynikające z błędu założycielskiego, popełnionego przy Okrągłym Stole, częściowo może z upodobań przywódców, co owocowało, że obserwując to środowisko przez całe lata, czasem się zastanawiałam, czy przypadkiem nie są już ludźmi spod wiaty...

* * *

Napieralski poprowadził SLD z powrotem ku lewicowości i otrzymał za to sowitą nagrodę, zapewnioną – jak powiadają sondażownie – w znaczącym stopniu głosami młodych ludzi. SLD się zmienia. Błądzą ci z ekspertów, którzy na gorąco analizowali, że „SLD odzyskuje żelazny elektorat”, gdyż jest to już całkiem inny elektorat. Na przykład, czy młodzi wyborcy Napieralskiego rzeczywiście boją się IV RP i lustracji? Na ile skuteczna jest taktyka straszenia lewicującej młodzieży, że PiS, o ile wygra, będzie zainteresowany sprawdzaniem, co robili w pieluchy? Pewne strachy pozostają przypisane tylko do pewnych pokoleń. Zwrot ku solidaryzmowi społecznemu oznacza dla formacji lewicowej, że przeżyje, ale też, że – odrzucając jego konserwatyzm - musi ułożyć się między innymi z Jarosławem Kaczyńskim, gdyż pojęcie społecznego solidaryzmu w najnowszej historii Polski jest nierozłącznie (choć nie tylko) związane z braćmi Kaczyńskimi; musi się też ułożyć z IV RP, gdyż ona – to także społeczna solidarność, bez której lewicy po prostu nie ma. Z numerkiem czy bez, Polska po 1989 roku jest krajem głębokiej transformacji ustrojowej, politycznej i gospodarczej i owa transformacja musi się wreszcie skończyć, a Polska ustabilizować w jakiejś postaci. Jaka to ma być postać? Czy wspólnotowość ograniczy się do wspólnej, niedzielnej wizyty w kościele, czy też obejmie również dbałość o powszechność publicznego dobra – szpitali szkół, ubezpieczeń, praw pracowniczych, mediów? SLD nie ucieknie przed pytaniem o IV RP i moment, w którym transformacja się wreszcie skończy. W jakim wtedy będziemy żyć kraju?

Wspólnotowość PiS wynika z ich katolicyzmu. A co jest taką światopoglądową więzią dla polskiej lewicy? Co zostaje z in vitro bez wspólnoty? Hodowanie ludzi przez bogatych? Co zostaje z praw kobiet bez wspólnoty? Prawo luksusowch dziwek do abortcji na żądanie? W pierwszych latach po transformacji na gospodarczej prawicy odbyła się fascynująca dyskusja o przyszłości Polski, w trakcie której jeden z tygodników „Wprost” bił w oczy okładką z ogromnym napisem „Gospodarka, głupcze!” Dzisiaj to samo musi sobie powiedzieć lewica. Lewica Olejniczaka i Kwaśniewskiego konstruowała swe polityczne sojusze niemal całkowicie pomijając fakt, że materialna organizacja życia społecznego jednak w dużym stopniu determinuje ludzkie losy. Co zostanie z mediów po likwidacji mediów publicznych? Korporacyjny rząd kieszeni i dusz? Może więc jednak warto oprzeć się propagandzie uprawianej w prywatnych mediach i zastanowić nad użytecznością wartości republikańskich dla lewicy? Uczyć się od PiS?

Tak wygląda pierwszy krok Napieralskiego, skrótowo opisany jako opcja związkowa, w odróżnieniu od liberalnej Kwaśniewskiego i Olejniczaka. Krok ten da się wykonać we własnym towarzystwie, ale krok drugi – przezwyciężanie PZPRowskiej przeszłości – musi być wykonany w relacji ze światem, w tym w interakcji z osobami ze środowisk posolidarnościowych. Jeszcze nikomu się tego nie udało zrobić, ale Napieralski rozpoczyna teraz grę o wysoką stawkę. Może zostać ojcem – założycielem nowoczesnej formacji lewicowej w Polsce.

* * *
Nie zakończono liczenia głosów, a już rozpoczęło się kuszenie lewicy. Napieralski może zostać wicepremierem w rządzie Donalda Tuska. Ale tak naprawdę PO nie ma nic do zaoferowania lewicy poza kontynuacją egzotycznego bycia na scenie wzorem Kwaśniewskiego i Olejniczaka, na identycznych warunkach oraz identycznym kosztem ich własnej partii, ale na niższych pozycjach w państwie. Nawet ewentualna zasłona dymna dla tej transakcji handlowej nie może być zanadto szczelna, gdyż nadto jawna rezygnacja PO z własnego, liberalnego programu odbyłaby się kosztem elektoratu PO. W rozważaniach strategicznych warto czasem oderwać się od bezpośrednich targów i spojrzeć od strony kultury politycznej, uruchamiając intuicję. Tak, jak kultura polityczna skutecznie zapobiegła przez dwa dziesięciolecia wyjściu SLD poza PZPRowski skansen, tak i tutaj można spodziewać się, gdzie nie urosną owoce. Oto niedziela dwudziestego czerwca, zbliża się dwudziesta, zbierają się sztaby wyborcze, by zapoznać się z pierwszymi wynikami. W obszernych lokalach PiS i SLD tłumy, wielkie ekrany. Za to ze sztabu PO relacjonuje dziennikarz radia RFM FM, że pomieszczenie strojne, choć niewielkie, że jest już tylu dziennikarzy, że nie wszyscy sztabowcy Komorowskiego się w nim zmieszczą, że ekran niewielki i umieszczony niemal na zapleczu. „PO postawiło na stylowość” - skonstatował. „Stylowy” - oto nowy antonim do wyrazu egalitaryzm. Pytanie, czy Napieralski i jego wyborcy oddadzą na niego głos, kosztem własnej partii, za to zgodnie z własną, dwudziestoletnią tradycją? Jeszcze niedawno PO nazywała Napieralskiego „politycznym handlarzem” a dzisiaj spodziewa się, że ubije z nim – i jego wyborcami - interes.

W okrągłym stole dotyczącym służby zdrowia nie ma etatów, za to jest godność. Wyjście z kryteriów kultury „nietykalnych”. Lewica nie jest „stylowym” salonem, w którym niewiele osób się mieści, nawet spośród tych, co pracowali na rzecz jego właściciela. To nie są wybory parlamentarne, tylko prezydenckie. Nie chodzi o dyskusje nad całościowym programem partyjnym, lecz o to, że liberalny prezydent Komorowski byłby raczej poparł liberalne reformy służby zdrowia własnej partii czy likwidację telewizji publicznej, a Jarosław Kaczyński stuprocentowo zawetuje. Pozbawieni godności mogą i oczywiście biorą udział w grach politycznych na całym świecie, ale nie w pierwszej lidze, bo ta jest zarezerwowana dla graczy, którzy szanują sami siebie. Mysz, przerażona własną przeszłością, wyjdzie spod wiaty lub zginie. Oto rzeczywisty wybór Napieralskiego: doraźny dostatek i etaty dla szczytów partyjnego aparatu, ale w kurtce na politycznej głowie i ręką w politycznych spodniach, albo godność wynikająca z zajmowania swego miejsca w świecie, choć czasem można w nim zmoknąć, bo się nie przebywa pod wiatą.

1 komentarz:

  1. In any motherland false front of out of the ordinary military units engaged in diving, there are also groups of sundry, utilized for polite functions. They are in most cases, release services, but also with the construction of the finest facilities and buildings, or in water. Training of these professionals include periodically struggle a diving lecture, but also how to guidance a rescue undercover agent beneath ditch-water, and the ways and principles of educated and non-poisonous, meet orders submarines. Numerous specialize in these units, and unfluctuating situations are selected in the interdependence of the needs and functions to create. Working in teams is a weight of such treacherous and requires connected upswing of specific skills. This ensures a neat, organized scuba diving task, led by means of the most au fait diving instructors who can blow of a long-standing practice in this employment, and numerous successes and records. Some of them take off the amenities and using the self-employed modus operandi, line enthusiasts of the extreme ways of spending free time.
    Mike [url=http://www.hotdive.dogory.pl]Kurs nurkowania[/url]

    OdpowiedzUsuń