poniedziałek, 4 czerwca 2007

Czerwiec 1967, czyli preludium marcowe

Juliusz Pilpel

Aba Ebban pędził do USA, gdzie rozmawiał z prezydentem, potem odwiedzał sekretarza generalnego ONZ, po czym leciał na umówione spotkania z europejskimi liderami. Wszystko na nic. Akaba była blokowana, a wojna wydawała się być nieunikniona.





Ryszard Gontarz


od lewej: J. Cyrankiewicz, M. Spychalski, W. Gomułka, J. Kępa, Z. Kliszko


Z wystawy J.Bergmana
Żydzi polscy, którzy mieli - jak śpiewała Sława Przybylska - „dwie ojczyzny”, byli zatrwożeni. W Izraelu mieszkali krewni, przyjaciele, koledzy. Ci się z nimi stanie, kto im pomoże? Jak może kilka milionów ludzi wygrać wojnę ze stumilionowym przeciwnikiem?

W pierwszych dniach czerwca nie było dla nikogo wątpliwości, że pomóc może tylko cud. I tak się też stało. Z tym, że cud miał konkretną nazwę: Mossad, czyli wywiad.

Mimo, że Mossad nie raz już udowadniał, że bez niego egzystencja tego małego państwa nie była możliwą, to dopiero tym razem społeczeństwo izraelskie zrozumiało znaczenie tych służb dla bezpieczeństwa państwa.

Rankiem 5 czerwca 1967 roku Izraelczycy zaatakowali. To było pierwszym i najważniejszym krokiem w kierunku zwycięstwa. Bo gdyby samoloty przeciwnika ruszyły na Izrael, szansę były by równe zeru. Ale samoloty przeciwnika zostały zbombardowane i zniszczone, gdy jeszcze stały w hangarach. Mossad dostarczył lotnictwu izraelskiemu najważniejszej informacji: Nie bombardujcie zakamuflowanych makiet lotnisk, prawdziwe lotniska są tu i tu.

Bezbronne, bo bombardowane z góry siły przeciwnika wojnę w tym momencie już przegrały, mimo że do jej prawdziwego zakończenia trzeba było jeszcze walczyć przez sześć dni, a walki te – zwłaszcza na Synaju i w Jerozolimie – były krwawe i wymagały wielu ofiar.

W społeczeństwie peerelowskim niemało było głosów zadowolenia. Mówiono że „nasi Żydzi wygrali z ich Arabami”. Z „ich”, czyli z Rosjanami, z ich bronią i taktyką, którą dostarczali Egipcjanom.

Ulica zaczęła tworzyć mity; opowiadano nawet, że Moshe Dayan ukończył akademię wojskową w Otwocku, a wielu izraelskich generałów było polskimi Żydami. W ten sposób Polacy wnieśli wkład „w zwycięstwo nad Rosjanami”.

Gomułka czekał na instrukcje z Moskwy. Nadeszły szybko. – Zerwać stosunki dyplomatyczne z Izraelem i potępić agresora.

W ten sposób słowo „agresor” stało się najczęściej używanym słowem w środkach masowego przekazu. Wkrótce społeczeństwo polskie dowiedziało się o „piątej kolumnie” i „syjonistach”.

– Nie można mieć dwóch ojczyzn, ojczyzna jest jedna – grzmiały z trybuny słowa Gomułki.

- Rozumiem, że mogę mieć tylko jedną ojczyznę, ale dlaczego ma nią być Egipt? – figlarnie odpowiadał Antoni Słonimski.

Wojna sześciodniowa na krótko obudziła naród. Przypomniała społeczeństwu, że to Związek Radziecki decyduje, z kim Polska ma utrzymywać stosunki dyplomatyczne.

A Żydzi, jako „piąta kolumna” już wkrótce zapłacą wysoką cenę. Czerwiec zapoczątkował bowiem idee, która narodzi się za dokładnie dziewięć miesięcy (!).

W marcu 1968 plakaty, niesione przez „aktyw robotniczy” pokażą syjonistom, dokąd mają jechać.

I mimo, że Syjam nie będzie upragnionym celem kilkudziesięciu tysięcy Żydów, to jednak na zawsze opuszczą Ojczyznę.

Czterdzieści lat temu, 5 czerwca 1967 roku rozpoczęła się Wojna Sześciodniowa.

10 komentarzy:

  1. "..w czerwcu 1967 roku, Władysław Gomułka mówiąc o polskich Żydach jako piątej kolumnie, dał sygnał do czystek kadrowych. Ich początkiem była fala wykluczeń z partii na uczelniach i wielu innych instytucjach cywilnych. Jednak największe czystki miały miejsce w wojsku; odpowiedzialność za nie ponosi głównie Wojciech Jaruzelski, który pełnił wówczas funkcję szefa Sztabu Generalnego. Skreślenie z partii było wtedy tożsame z automatycznym wyrzuceniem z wojska. Wystarczyło, że żona oficera była pochodzenia żydowskiego; w ten sposób armia pozbyła się ponad 150 wysokich rangą oficerów. To właśnie ta czystka - twierdzą historycy wojskowi - utorowała Jaruzelskiemu drogę do dalszych awansów. W nagrodę za dobrą służbę na rzecz socjalizmu, rok po interwencji w Czechosłowacji Rosjanie zaprosili go do Moskwy na dwumiesięczny kurs strategiczno-operacyjny w Akademii Wojskowej im. Woroszyłowa. Już rok później wiedzę zdobytą na tym kursie Jaruzelski miał okazję zastosować w praktyce. To właśnie on był jednym z dwóch wysokich rangą dowódców armii obecnych podczas odprawy w Komitecie Centralnym partii, na której Władysław Gomułka dał polecenie krwawej rozprawy z protestującymi mieszkańcami Wybrzeża. Wojciech Jaruzelski był już w tym czasie najwyższym dowódcą wojska, ministrem obrony narodowej."

    http://paolomorawski.splinder.com/archive/2007-02

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, że akcji „odżydzania" Ludowego Wojska Polskiego patronował ówczesny szef Sztabu Generalnego, gen. Wojciech Jaruzelski, ale niektórzy prtzypominają, że w antysemickiej kampanii brali udział również późniejsi ministrowie z kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego - Majkowki, Morawski i Ciosek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami mozna odniesc wrazenie, iz najprzykrzejsza sprawa polskiej historii ostatnich piecdziesieciu lat bylo tzw. "odzydzenie" LWP.
    Nad tematem tym wylano juz wiele lez. Czasem wszakze trzeba przystanac i na trzezwo zastanowic sie nad zasadnoscia pretensji kierowanych dzis do osob za te akcje wowczas odpowiedzialnych. Gdyz zarzuty do wykonawcow polityki Gomulki mozna i nalezy miec, ale czy akurat o to?

    Uwaga pierwsza. Nadzwyczaj obiektywna.

    Nie ma takiego wojska na calym swiecie, ktore zaakceptuje posiadanie w swym skladzie grupy wysokich oficerow, na rozne sposoby - prywatnie i oficjalnie, deklarujacych podwojna lojalnosc panstwowa i narodowa. Bezczelnie pomrukujac przy tym pod nosem piosenke Slawy Przybylskiej o "dwu Ojczyznach..."

    Uwaga druga. Tez obiektywna.

    Jaruzelskiego bronic tu nie chcialbym, gdyz jest mi osoba niemila. Gdy rozmawiamy o historii wszakze, moje prywatne sympatie i antypatie winny byc totalnie niewazne. Gdyz w historii tylko fakty sie licza.
    A co nam mowia fakty o Jaruzelskim? W 1967 roku ten czlowiek politycznie sie jeszcze nie liczyl. Byl nikim. Dopiero szlusowal do pierwszej ligi.

    A wiec glownej odpowiedzialnosci za "odzydzenie" wojska w Polsce w 1967 roku a pozniej za hece antysemicka nie ponosi Jaruzelski, lecz calkiem inni ludzie.
    To Gomulka z grupa wspoltowarzyszy. I pulawianie, ktorzy w 1968 roku po raz ostatni po Pazdzierniku przeszli do ataku pragnac odzyskac utracone pozycje.

    Dwie grupy cynicznych graczy politycznych na oczach Polakow rozgrywalo wowczas bezpardonowa walke o wladze. Ludzie ci dysponowali calym zestawem nieczystych chwytow. Jednym z nich byl antysemityzm. Bron te jedna z grup przeciwko drugiej instrumentalnie wykorzystala...

    Euromir

    OdpowiedzUsuń
  4. Euromirze, wysocy oficerowie pochodzenia zydowskiego deklarowali podwojna lojalnosc?
    Wobec LWP jedna i izraelskich sil zbrojnych druga? Ty chyba nie myslales powaznie, kiedy pisales te slowa. Otoz jestem zdania, ze oficerowie ci mogli miec sympatie pro-izraelskie, ale nie jest to jednoznaczne z lojalnoscia wobec sil zbrojnych tego panstwa. Na podobnych zasadach John Kowalski z amerykanskich Air Force mogl z sympatia odnosic sie do Polski.
    Piszesz, ze Jaruzelski w 1967 nie byl jeszcze w pierwszej lidze, jesli chodzi o podejmowanie samodzielnych decyzji.
    Otoz w PRL nikt pod tym wzgledem nie byl w pierwszej lidze (nawet Gomulka), bo najwazniejsze decyzje zapadaly w Moskwie.
    Ale Jaruzelski juz wydawal decyzje, i to niekiedy samodzielne.
    Wiedzial bowiem, ze czystki w stosunku do zydowskich oficerow, po zerwaniu stosunkow dyplomatycznych z Izraelem, nie beda nigdy bledem.

    OdpowiedzUsuń
  5. autor -> w tym co piszesz jest troche racji. Mysle, ze system sowiecki sie opieral na armii, po referacie chruszczowa z ich punktu widzenia zapanowalo rozprezenie i z Moskwy poplynal rozkaz zeby zaprowadzic dyscypline. Metody zostawili lokalnym dowodztwom, a Jaruzelski wybral antysemityzm jako metode. Ale Euromir tez ma troche racji. Sympatie polityczne w systemie sowieckim to niue byla prywatna sprawa tylko kwestia zdrady jedynie slusznej postawy politycznej.

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. W wojnie Egiptu z Izraelem nie tylko Zydzi byli po stronie Izraela. Wielu cie cieszylo ze Rosjanom skopano dupe. W tym sensie Euromir ma racje piszac ze sowieci to uznali za podwojna lojalnosc i uzasadniony tytul do czystki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zobaczcie u Eli Barbura, którego cytuje, bo z rubryki Aktualnosci za jakiś czas zniknie:
    ”W Izraelu wybuchła euforia po tej wojnie, będąca odreagowa niem na katastroficzne obawy przed „nowym Holokaustem”, a takie wcześniej były nastroje, gdy armie arabskie stały na granicach.

    „Egipt i Syria były bliskowschodnimi sojusznikami Moskwy; Izrael utożsamiany był z Zachodem. Zwycięstwo wojenne Izraela nad uzbrojonymi przez ZSRR Arabami uznane zostało za wielki, długo wyczekiwany sukces wolnego świata.

    „Na półwyspie Synaj główną atrakcją turystyczną stały się place składowe - zastawione porzuconym, sprzętem sowieckim. Nowiutkie ciężarówki wojskowe, czołgi, działa samobieżne. Jakieś sterty butów, które żołnierze egipscy pozostawili na Synaju, uciekając, gdyż wedle tradycji islamskiej, do nieba można się dostać tylko boso...Tak samo było na Golanie.

    „W tym czasie przyjeżdżały do Izraela tysiące młodych zachodnich turystów, głównie Skandynawów, aby oglądać sterty tego szmelcu. Czuło się w powietrzu wielką radość ze zwycięstwa nad światową komuną”.

    http://wirtualnemedia.pl/blog/index.php?/authors/56-Eli-Barbur/archives/1138-Czolgi-Stalin.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze Rakowski z InFormacji dla porządku, bo też z Aktualności zniknie:
    http://formacja.blogspot.com/2007/06/rakowski-vta-kolumna-i-gomulka.html

    OdpowiedzUsuń
  9. A Wyborcza nie zamiescila nic w okragla rocznice :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niech zgadnę: bali się, że Jaruzelski będzie niezadowolony? :-D

    OdpowiedzUsuń