Józef Dajczgewand, Bogumiła Tyszkiewicz
Ratunkiem na przedwakacyjną nudę wiejącą ze sceny politycznej są blogi polityków. "Ryszard Czarnecki jako polityk, który niezmiennie reprezentuje polską rację stanu" - ta reklama strony eurodeputowanego pojawia się na pierwszym miejscu wyników Google po wrzuceniu hasła "Ryszard Czarnecki". Ale w rozmaitych partiach i rotacyjnych światopoglądach, dodałby każdy, kto czytał "Alfabet Chrzanowskiego" publikowany w dodatku "Plus Minus" do "Rzeczpospolitej" z 2-3 czerwca 2007.
Ów mąż stanu, aktualnie z Samoobrony, napisał w swoim blogu płomienny akt oskarżenia przeciwko Piniorowi. Do działania go zmotywowało to, że Pinior odmówił mu podpisania listu protestacyjnego do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Hansa - Gerta Pöetteringa w sprawie zapowiedzi jego udziału w kongresie Związku Ziomkostw w RFN. No to zapytaliśmy Piniora, dlaczego nie podpisał.
-Pöettering to chadek - odpowiedział Pinior - A czy ja biegam do chadeków żeby się podpisywali pod listami socjalistów!? Ziomkostwa są jedną z platform niemieckiej chadecji już od czasów Adenauera, są też matecznikiem Pöetteringa, bo był w brzuchu matki, kiedy na jej oczach sowieci zastrzelili jej męża w trakcie ucieczki z Ziem Zachodnich. Mielibyśmy powód do protestów jako delegacja narodowa, gdyby na zjeździe ziomków Pöettering kwestionował granicę czy miał jakieś rewizjonistyczne wystąpienia, ale bardzo w taką możliwość wątpię. Na tej samej zasadzie politycy lewicy mogliby mieć do mnie pretensje, że uczestniczę w zjazdach Solidarności, bo to nie lewicowy związek. A to był, jest i będzie mój matecznik. Poza tym, co ma dzisiaj Czarnecki wspólnego z chadecją?
Kapitał nie ma ojczyzny - twierdził Karol Marks. Także w tym wypadku głęboko się mylił. Kapitał wciąż ma narodowość. Najprościej mówiąc, interes narodowy to po prostu żywotne interesy państwa i obywateli ułożone hierarchicznie, według przyjętego systemu wartości. Dyskusja o polskim interesie narodowym zaogniła się bardzo przy okazji pierwiastka, ale niekoniecznie wyklarowała. Racją naszych negocjatorów było, że zawsze lepiej jest mieć więcej głosów niż mniej, i tu im gorąco kibicowaliśmy, ale rację ma również Pinior, kiedy mówi, że milion naszych obywateli z najnowszej emigracji uzyska równe prawa dopiero wraz z konstytucją, więc uchwalenie konstytucji jest w naszym interesie, a odwlekanie jest dla nas niekorzystne. Sądząc po tekście w blogu, Czarnecki sądzi, że obrona Kwaśniewskiego i Siwca przed oskarżeniami o zgodę na ośrodki tortur CIA jest w naszym interesie narodowym, a naszym zdaniem jest to interes tylko Kwaśniewskiego i Siwca. Mamy też wątpliwość, czy wojna z homoseksualistami to nasz interes narodowy, czy też interes elektoralny LPR, oraz, ewentualnie, męża stanu Czarneckiego. Jest też dyskusja wszczęta przez Igra Janke, o granicach krytyki własnego rządu.
Jaki by nie był, interes narodowy nie będzie broniony dobrze, jeśli nie będzie co do niego narodowego consensusu, a to oznacza consensus prawicy z lewicą co do podstawowych wartości. Czy w ogóle go idzie zdefiniować, w sytuacji permanentnej wojny o mity? Bardzo jesteśmy ciekawi głosów prawicy, ale nie tej z "Samoobrony".
Mirror: http://autostopem.salon24.pl/20767,index.html
Your blog keeps getting better and better! Your older articles are not as good as newer ones you have a lot more creativity and originality now keep it up!
OdpowiedzUsuń