Pod słynnym tekstem Kataryny w Bloxie "Przydługie wyjaśnienie w sprawie Salonu24" figurują między innymi takie wypowiedzi: "Powrót poobijanej Kataryny dowodzi jedynie, że w Polsce prawicowe wartości nie mogą istnieć bez wsparcia Agory i Gazety Wyborczej... ", "...jedynym wyjściem dla osoby mobbingowanej jest opuszczenie patologicznego środowiska. To uczyniła Kataryna...", albo "uszanujmy decyzję Kataryny, wynikającą być może z tego, że tu łatwiej niż na salonie można napisać, że po dwóch latach rządów kapłanów lustracji jesteśmy krok przed zmuszeniem Geremka do złożenia oświadczenia po raz siódmy i ani o krok bliżej wyjaśnienia śmierci Pyjasa."
"Prawda jest jedna" - napisał rok wcześniej marcus_crassus w wątku towarzyszącym narodzinom dwóch równocześnie teorii spiskowych na temat Kataryny - " Nie mogę pojąć, dlaczego wszyscy ci "krytycy GW" piszą blogi na agorowym bloxie. Przecież tym sposobem windują w górę GW oraz zwiększają jej dochody. Dość dziwne to wg. mnie. Ale co tam mam mówić. Po prostu nie mogę wytrzymać ze śmiechu, jak widzę te wszystkie wyrazy świętego oburzenia na paskudnych michnikowców, a w lewym górnym rogu 'gazeta.pl' " Napisał też, że w trosce o własne bezpieczeństwo nie korzysta nawet z poczty na portalu Agory oraz zaproponował pomoc techniczną każdemu, kto chciałby się usamodzielnić. Nikt nie chciał.
Teoria numer jeden powiada, że istnieje spisek mający na celu Katarynę ujawnić i zniszczyć za to, że jest odkrywcza i pisze prawdę. Alternatywna teoria powiada, że to Kataryna spiskuje celem pomnożenia prawicowych klików w banery na portalu Agory i zapewnienia dominacji koncernu na rynku mediów elektronicznych. Obie teorie powstały w tym samym momencie i obie mają się dobrze do dzisiaj. Miłośnicy Kataryny są na ogół przekonani do teorii spiskowej numer 1, wskazują na zajadłe ataki na nią na forach Agory, post Azraela, domagający się od Kataryny ujawnienia i deklaracji lustracyjnej, niedawny post profesora Sadurskiego czy wczorajszy, niewybredny atak Rafała Kałukina na łamach Gazety Wyborczej. Według niektórych, w spisku biorą również udział państwo Janke, i to w nie bylejakiej roli - z tym, że cytowane opinie w blogu Kataryny na Bloxie oskarżają ich o cenzurę, a przynajmniej stronniczość pro- PiSowską (na rzecz kapłanów lustracji) a komentarze na Salonie oskarżają ich odwrotnie, na ogół o "anty-prawicowe lewactwo".
Sama Kataryna swoim zachowaniem zdaje się zgadzać z opinią, zawartą w komentarzach jej miłośników, że portal Agory jest opoką wolności słowa i prawicowych wartości, a tekstem wskazuje wyraźnie na teorię spiskową nr. 1. Opuszcza Salon, gdzie, jak pisze, "źle się czuła", i publikuje dosyć dramatyczny tekst o tym, jak bardzo sobie ceni własną anonimowość i bezpieczeństwo - co w zasadzie jest niedwuznaczną sugestią, że jej bezpieczeństwo na Salonie było w sposób istotny nadwerężone.
Obie teorie spiskowe pojawiły się w czerwcu 2006 roku, kiedy bloger ckwadrat znalazł w wywiadzie Krzysztofa Urbanowicza opublikowanym w 8/2006 numerze miesięcznika Enter zdanie "Pieniądze od portalu Gazeta.pl otrzymywała m.in. znana blogerka Kataryna". Krzysztof Urbanowicz, prezes firmy Mediapolis i autor bloga Media Cafe Polska napisał potem, że jego źródło - "zazwyczaj dobrze poinformowane" - tym razem podało nieprawdziwą informację - "skontaktowałem się z moim źródłem informacji, które spuściło z tonu, mówiąc o 'trybie warunkowym' " - dodał. Z kolei Tebe na Forum Kraj oświadczył "mam wrażenie, że Pan Krzysztof źle zrozumiał, albo Pana Krzysztofa źle zrozumieli. W zasadzie mógłby się dowiedzieć tego tylko ode mnie, a niczego takiego mu nie mówiłem." Urbanowicz napisał też, że Tomasz Bienias, zastępca dyrektora wydawniczego portalu gazeta.pl, powiedział mu telefonicznie: "nigdy nie płaciliśmy autorom naszych blogów."
Zaprzeczyła również Kataryna, a w blogach i na forach Agory pojawiły się wpisy w optyce podejrzeń o antykatarynowy spisek - "kto i dlaczego dał zlecenie na Katarynę?" - oraz w kiełkującej optyce spisku samej Kataryny, a raczej biura marketingowego Agory: "Chodzi mianowicie o to, że warto mieć bloga - nawet krytycznego "na swoim portalu". Ma się wtedy pod kontrolą odwiedzających i publikowanie treści - ale co znacznie ważniejsze - przyciąga się na portal więcej gości - także swoich krytyków. A media nie muszą być lubiane - ważne, jeśli są oglądane - bo to zapewnia większe zyski z reklamy. Być może więc bloggerzy nie wiedzą - ale poprzez pisanie swoich blogów wzmacniają internetową siłę portalów, na których piszą swoje blogi - bloggerzy publikujący na bloxie zaś pomagają serwisowi gazeta.pl - dodając mu wpływów z reklam oraz wzmacniając siłę portalu w wyszukiwarkach. Często blogger taki jest istną kopalnią złota dla portalu. Nie tylko "pracuje" gratis - ale przyciąga rzesze tych, którzy np. danego portalu szczerze nie znoszą. W czasie ważnych wydarzeń kilku dobrych bloggerow jest w stanie ściagnąć w Polsce nawet ponad 10 tysięcy osób (na zachodzie sa to liczby dużo większe - najpopularniejszy serwis - blog demokratów w USA (Daily Kos) ściaga dziennie ponad pół miliona fanów, a neokonserwatywny - poświęcony polityce bliskowschodniej blog "Małe zielone futbolowe piłeczki" odwiedza około 100 tysięcy gości każdego dnia.'
Tak czy inaczej, to tej awanturze Kataryna zawdzięcza swoją realną popularność. Co prawda Urbanowicz w swoim wywiadzie wspomina o niej jako "popularnej blogerce", ale w swoim blogu już pisze, że wtedy właśnie po raz pierwszy zajrzał do jej bloga. Nie on jeden.
Wspomniany tekst Kataryny na Bloxie jest swego rodzaju autokreacją na trybuna ludowego, słabego przeciwko "mainstreamowym silnym", uzbrojonego jedynie w prawdę, skromne zdumienie własną popularnością, motywowanego potrzebą przeciwstawienia się potędze "mainstreamowych elit", które w "w osobie pana Sadurskiego" atakują ją osobiście oraz ludowe prawa. "Kto by się porwał na krytykowanie mediów nieanonimowo ryzykując, że na drugi dzień bohater jego tekstów może z niego zrobić choćby pedofila w artykule "jak donosi nam pragnący zachować anonimowość bliski znajomy...". Taka argumentacja brzmi pięknie, jak baśń o chłopku - roztropku kiwającym elity, tyle że blog Kataryny był równie czerwony co Sadurskiego, jej pozycja na Salonie lepsza, a nie gorsza od pozycji Sadurskiego, a liczba osób krytykujących nieanonimowo rozmaite media, mniej i bardziej znanych, całkiem spora w internecie, i pewnie im nawet do głowy nie przychodzi, że jest to jakieś bohaterskie "porywanie się". Raczej owe media porwałyby się, nie tyle bohatersko, co głupio, pomawiając swoich krytyków o pedofilię czy cokolwiek, gdyż w efekcie musiałyby płacić pomówionej osobie wysokie odszkodowanie.
Tu ponownie pojawia się bloger ckwadrat, który ponownie zauważa cytat, tym razem w blogu Igora Janke: "Wczoraj rozmawiałem z naszą ulubioną blogerką z pół godziny przez telefon, przekonywałem na wszystkie możliwe sposoby, zobaczymy czy da się uprosić. Więcej nie mam siły.." Czyli osoba tak dalece przerażona wszechmocą i złą wolą mainstreamowych dziennikarzy i ukrywająca się przed nimi, nie tylko, że beztrosko oferuje im swoje ip, zapisywane w logach na portalach, na których prowadzi swe blogi, ale także i swój numer telefonu.
Szczerze powiedziawszy, więcej argumentów można znaleźć za teorią spiskową nr. 2 niż pierwszą, a nawet więcej, teoria nr 2 eliminuje niekonsekwencje widoczne w nr. 1.
Teoria spiskowa nr 2 powiada, że nick "kataryna" wykonuje pracę zleconą na rzecz Agory, której celem jest przyciągnięcie z powrotem prawicowych blogerów na portal Agory i sabotaż u konkurencji, czyli na Salonie, coraz częściej wymienianym jako obecnie najlepsza platforma dyskusji politycznej. Tego rodzaju działalność w teorii biznesu nazywa się guerilla marketing. "Guerrilla marketing warfare strategies are a type of marketing warfare strategy designed to wear-down the enemy by a long series of minor attacks. Rather than engage in major battles, a guerrilla force is divided into small groups that selectively attacks the target at its weak points." - czytamy w dobrej, bo krótkiej notce w Wikipedii, która powiada też "It has been said that "Guerrilla forces never win wars, but their adversaries often lose them".
W popularnej książce z 1984 roku "Guerrilla Marketing" Jay Conrad Levinson tłumaczy, że strategia polega na niekonwencjonalnych działaniach promocyjnych o bardzo niskim budżecie, często przeprowadzanych tak, że docelowa publiczność pozostaje nieświadoma, że została tym działaniom poddana (tzw. stealth marketing, wywołujący pytania natury etycznej ze względu na niejawność, podstępność czy subtelną naturę tego rodzaju kampanii). Organizatorzy działań marketingowych dzielą się na małe, partyzanckie zespoły, realizujące samodzielne zadania na niewielkich polach, tocząc wojny podjazdowe z konkurencją i unikając starć bezpośrednich. Guerilla marketing bazuje głownie na znajomości ludzkiej psychologii, a nie ekonomii, podstawową inwestycją nie są tu pieniądze, lecz czas, energia oraz wyobraźnia, koncentracja na doskonaleniu się w jednej ofercie, zamiast na dywersyfikacji produktu i oferty; miarą sukcesu nie jest ilość nowych kontaktów, lecz wpływy pośrednie (kontakty naszych kontaktów) i stałość kontaktów już zdobytych. W trakcie walki z konkurencją o rynek guerilla marketing częściej stosuje sabotaż niż metodę otwartej walki. Kiedyś ta strategia stosowana była głównie przez małe firmy, dzisiaj - równie dobrze przez korporacyjne giganty z listy Fortune 500, głównie dlatego, że się świetnie sprawdza w dobie Internetu.
Oto jedna z katarynowych niekonsekwencji: bardzo ostro, wręcz histerycznie reaguje na post Sadurskiego, a ze stoickim spokojem przyjmuje bardziej napastliwy i dużo mocniejszy, bo napisany na łamach Gazety Wyborczej atak Rafała Kałukina, o którym wypowiada się nawet z pewną pobłażliwą sympatią. Pisze, że się źle czuła na Salonie, choć tam niemal wszyscy stawili się bronić ją przed Azraelem, osamotnionym i przepraszającym za wezwanie do ujawnienia się, a dobrze jej na portalu Agory, gdzie ponoć zajadle ją cięto na forach, w rozmaitych blogach i wreszcie na łamach Gazety Wyborczej, zaraz po przeprowadzce na portal będący własnością koncernu, który tą gazetę wydaje.
Te niekonsekwencje można objaśnić sobie dwojako: zdenerwowaniem, trudnościami z logicznym myśleniem czy rozeznaniem we własnej sytuacji, ale równie dobrze tym, że owe zajadłe ataki gazetowe i forumowe służyły uwiarygodnieniu nicka "kataryna" w oczach naiwnych blogerów. W takiej perspektywie prof. Sadurski byłby kolejnym naiwnym, którego oburzenie za atak na Szymborską zostało wykorzystane jako pretekst do osłabienia Salonu. Niemożliwe?
W całej tej historii o spiskach nie jest istotne, czy, i która z teorii spiskowych jest prawdziwa, lecz to, że teorie spiskowe chadzają stadami. Nigdy nie występują w pojedynkę. Jeśli od paru osób usłyszysz o spisku, to się rozejrzyj dobrze, a na pewno trafisz na następną opowieść, o spisku jeszcze bardziej podstępnym. Do zaprezentowanych powyżej możnaby dodać teorię o "wrogim przejęciu" Salonu przez Agorę, o spisku Igora Janke z Rafałem Kałukinem, tajnym sprzysiężeniu Janków z Wandą Rapaczyńską, etc. etc. Nic z takich teorii nie wynika w zakresie wniosków praktycznych.
Za to wielce inspirujący jest ckwadrat, który nie o spiskach prawi, lecz krytykuje Salon za wszystkoizm, bo chciałby, "aby prawica dorobiła się swojej platformy blogowej"; czyni to w sytuacji, kiedy wszystko już jest: i platforma, a nawet cała agora, i sztandar i markietanka, i prawica, która karnie, bezkrytycznie i dwuszeregiem pomaszerowała za czołową blogerką prawicy prosto w objęcia Agory, czyli tam, gdzie się czują najbardziej swojsko i bezpiecznie, i który swoje salonowe marzenie ozdabia mottem:
Na smyczy trzymam filozofów Europy
Podparłam armią marmurowe Piotra stropy
Mam psy, sokoły, konie - kocham łów szalenie
A wokół same zające i jelenie...
link: Mirror na Salonie
Prawica jest rzeczywiście niedojrzała, ale po tak długiej przerwie to jest dopiero pierwsze pokolenie. I tak jest w lepszym stanie niż lewica.
OdpowiedzUsuńHmmm, coś w tym może być. Jakieś paręnaście komentarzy temu do Jej najnowszego posta, ktoś zaproponował pomoc w przeniesieniu bloga z portalu GW. Odpowiedź Kataryny była taka sobie...
OdpowiedzUsuńDwa z trzech pierwszych cytatów pochodzą od tego samego niewymienionego z nicka bloggera.
OdpowiedzUsuń> Oto jedna z katarynowych niekonsekwencji [...] Pisze, że się źle czuła na Salonie, choć tam niemal wszyscy stawili się bronić ją przed Azraelem, osamotnionym i przepraszającym za wezwanie do ujawnienia się, a dobrze jej na portalu Agory [...].
OdpowiedzUsuńA ja się nie dziwię się! ;-P
W Salonie24 prwie nie dyskutowano o tym, co napisała Kataryna, ale o tym, "kto za tym wszystkim [za tymi notatkami Kataryny] stoi". Na Bloksie nigdy tego nie było. Nic dziwnego, że na Bloksie się czuje lepiej.
I Kalukin (nie Kałukin).
t-800 - no tu juz przegrzales, bywamy na tych samych forach. Osobiscie czytalam, i to w takim natezeniu, ze Kataryna zupelnie przestala bywac na forach. Kudy tam salonowcom tdo forumowiczow z Kraju, takze w zakresie podejrzliwosci;)
OdpowiedzUsuńPS. Zajace, jelenie i agora jako gwarant niezaleznej mysli prawicowej, eh;)
Przegrzałem? W jakim sensie? :-)
OdpowiedzUsuńJa też bywam na terytorium "wroga". I bardzo rażą mnie kłamstwa i manipulacje "właścicieli". A jednak bywam, niemal nałogowo, niestety (póki co najlepsze forum w Polsce).
Czy z tego, że bywam i z tego co tam piszę (nie z tego, co napisałem powyżej) również można wyciągnąć wniosek, że działam na zlecenie Agory w celu przyciągnięcia... itd.?
Sadzę że przegrzałeś z tym, że to raczej bywalcy Agory się specjalizują w pytaniach kto za tym stoi;0 Forum to nie to samo co blog, ktoś, kto ma usta pełne niezależności i obaw przed mainstreamowymi dziennikarzami, szczerze powiedziawszy, nie powinien mieć bloga ani na Bloxie, ani nawet Salonie, tylko postawiony samodzielnie, na serwerze zagranicznym lub na bloggerze. W dzisiejszych czasach to bardzo proste i doprawdy nie rozumiem tego szumu jaki kataryna wokol siebie robi, ze taka jest zagrozona, skoro w 5 minut moglaby te wszystkie zagrozenia wyeliminowac. Zreszta, podobnie mysle o tych rozmaitych egzemplarzach prawicowych, co wyja po niebiosa o michnikowych manipulacjach, a potem te manipulacje wspieraja swoimi blogami. Taka to niezalezna prawica, jak np. w Wielkiej Brytanii by myslano o konserwatystach pozwalajacych sobie zakladac blogi na platformie Morning Star (partii komunistycznej). Co wcale nie oznacza, ze uwazam, ze z Bloxa powinni się wyprowadzić wszyscy, co mają inne poglądy, ale doprawdy te blogi, ktore sa uwazane za sztandarowe prawicy, wygladają dosyć żałośnie na garnuszku u Michnika.
OdpowiedzUsuńPS.t800 - ty jesteś dla mnie wiarygodny, bo znamy sie od jakiegoś czasu i w związku z tym mogę sobie powiedzieć, że to co mówisz jest zgodne z tym o robisz. O Katarynie tego się nie da powiedzieć, ot co. Ocena wiarygodności wcale nie zależy od tego, czy ktoś jest anonimowy czy nie, można właśnie zastosować kryterium spójności mowy i czynu. Co nie zmienia faktu, że ten ktoś czy ktosie piszące jako Kataryna potrafią ładnie pisać, tyle, że w moim osobistym rankingu wiarygodności Kataryna dosyć nisko figuruje na liście nicków. Twój pare pięter wyżej ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że coś w tym jest? Rzeczywiście tak się boi GW, a daje jej swoje IP. Dziwne to...
OdpowiedzUsuńAle z was myśliciele. Dopiero teraz zauważyliście że coś nie gra?
OdpowiedzUsuńhahahahahahahahahahahahahahahahaha
Zgadzam się z głosem, że lewica jest w gorszej kondycji. Wam się wydaje śmieszne, ale ostatni raz prawica miala swobodę wypowiedzi niecały rok po wojnie. trzeba mieć szacunek do ludzi, którzy próbują odnowić myśl prawicową, szeroko rozumianą, bo startują od zera.
OdpowiedzUsuńCześć, Pati! :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jestem parę pięter wyżej. Ja nie oceniam Twojej wiarygodności, bo do tej pory zbyt mało absorbowałaś moją uwagę, więc nie chciałbym wyciągać pochopnych wniosków. ;-). Ale kobieca intuicja podpowiada mi, że muszą to być co najmniej średnie stany stanów wyższych. ;-)
Nie zgodzę się z tezą, że ktoś kto chce być niezależny musi mieć bloga na „niezależnej” platformie. Składa się na to wiele czynników. Pierwszy, trywialny – przyzwyczajenie. Np. ja nosiłem/noszę(?) się z zamiarem otworzenia bloga „komputerowego”. W tej chwili na Bloksie prowadzę dwa (a właściwie już jeden) inne blogi, miałem okazję poznać ten system, uważam, że jest bardzo dobry (oglądałem Wordpressa, Blooga.pl i jakoś Blox najbardziej mi odpowiada). Bloga chciałem zakładać na Bloksie i gdybym wcześniej go uruchomił, to bym tam został (w tej chwili uruchomiłbym gdzie indziej).
Salon24 też mi się technicznie, generalnie, podoba, aczkolwiek brakuje tam kilku opcji i nie ma możliwości ingerencji w wygląd bloga (co z drugiej strony można uznać za zaletę – wszystkie blogi wyglądają tak samo, chociaż przydałaby się możliwość podstawowej edycji CSS).
Drugim czynnikiem przemawiającym za utrzymywaniem bloga na platformie typu Blox czy Salon24 jest wielka „społeczność” tam zgromadzona, dzięki czemu jest możliwa błyskawiczna komunikacja i wymiana myśli, poglądów, możliwa jest dyskusja. Na tym polu największym sukcesem może się pochwalić Salon24. W polskiej Sieci chyba nie do przebicia. Na ile maksymalnie komentarzy pod swoimi notkami mógłby liczyć np. prof. Sadurski, gdyby uruchomił bloga na jakiejś „niezależnej” platformie? Na dziesięć, piętnaście, dwadzieścia?
Kolejny czynnikiem, który ściśle wiąże się z powyższym, jest skala, liczba czytelników, do której można dotrzeć. Blogger „samotny jeźdźca” nie ma szans dotrzeć do takiej liczby odbiorców jak np. w Salonie24.
Kolejny czynnik to „praca u podstaw”. Trzeba „iść w świat” i „nauczać maluczkich” i „błądzących sprowadzać na dobrą drogę”. Ja właśnie na forum Gazeta.pl, m.in. od Kataryny również, dowiedziałem się tego, w jaki sposób Agora manipuluje. Wcześniej nie byłem świadom skali, a nawet tego, że coś takiego istnieje. Nie czytałem „Wyborczej”, radia w ogóle nie słucham pod żadną postacią itp. ;-) Gdyby nie forum i forowicze, którzy bezlitośnie poda artykułami wytykali wszystkie kłamstwa, manipulacje, przemilczenia itp., dalej żyłbym w błogim przekonaniu, że „Wyborcza” to gazeta jak każda inna, a ci, którzy wypisują „bzdury” pod artykułami to jacyś nawiedzeni „rydzykowcy” i oszołomy.
Nadto „Praca u podstaw” może wpłynąć na zmianę postrzegania świata, na zmianę mentalności nie tylko wśród zwykłych forowiczów, ale też wśród właścicieli portalu, dziennikarzy itp., na co cicho, naiwnie liczę. Chciałbym, żeby „GW” stała się normalną gazetą.
Prowadzę bloga na Salon24 i nie zamierzam z niego rezygnować. (Chociaż „bloga” to za dużo powiedziane, no ale mam własne konto i czasem coś tam u siebie wkleję. Na razie nie mam weny. Poza tym są lepsi bloggerzy. Nie ma co pisać aby pisać i zaśmiecać cyberprzestrzeni.). Podoba mi się tam. Ale do Kataryny to mi trochę jeszcze brakuje. ;-)
Według mnie dobrze by było, gdyby Kataryna wyszła z Bloksa, ale ja – powiem jak wicepremier Lepper ;-) – nie stawiam tej sprawy na ostrzu noża. Żałuję, że wyszła z Salonu24, ale się jej nie dziwię (powód podałem w pierwszym poście).
No i to tyle może na początek. ;-)
Aha, Pati to skrót od Patience. ;-D
Pozdrawiam, :-)
T-800 :-)
Yesss cześć:) No to sobie nawzajem sprezentowaliśmy pare komplementów:) Może tylko skomentuję, że Tobie nie dziwiłabym się, gdybyś swego bloga miał gdziekolwiek, ale też ty nigdy i nigdzie nie pisałeś jak bardzo się boisz dziennikarzy mainstreamu, którzy mogą ci zrobić WSZYSTKO. A Kataryna owszem, plus jeszcze wywiesiła niezależność na swoim sztandarze. Daleko idąca niekonsekwencja, i tyle. W zasadzie to jest pierwszy minus, jaki u mnie zarobiła, za to jest to bardzo długi minus.
OdpowiedzUsuńWracając do problemu pracy pozytywistycznej, kiedyś mi się wydawało jak Tobie, że na forach Agory uczestniczę w wolnej wymianie poglądów. Ale dzisiaj myślę, że to nieprawda, co więcej, myślę, że popełniłam jakiś błąd, uważając, że poglądy mihnikoidów mogą być dla mnie osobiście jakimkolwiek punktem odniesienia.
Jacek Ka zrobił na Salonie świetną ilustrację do tego co sama myślę, mianowicie zaproponował blogerom Salonu udział w testach określających ich światopogląd nie na prostej osi współrzędnych prawica - lewica, lecz na płaszczyźnie, która różnicuje stronę prawicową od lewicowej równie silnie, co autorytarną od libertariańskiej. Osobiście nie interesuje mnie ani autorytarna prawica (Giertych), ani autorytarna lewica (Michnik). Moim punktem odniesienia są głosy tych, co są po libertariańskiej stronie, z prawicy i lewicy. I dlatego jednak to, gdzie publikują się publicyści "sztandarowi" jednak wpływa na ocenę tego co piszą. A poza tym co innego robić wyłomy czy odbijać pola Michnikowi, który trząsł całym życiem intelektualnej Polski w III RP, a co innego teraz.
PS. Co nie zmienia faktu, że jak mi się będzie nudzić i będę miała ochotę na walkę wręcz, to jak najbardziej pójdę zajrzeć, co się na forach Agory dzieje :D
Przeżywacie ten salon jakby rzeczywiście coś tam wartego było
OdpowiedzUsuń