niedziela, 24 czerwca 2007

O Kuroniu, Lityńskim i faszystach z "Rzeczpospolitej"

Bogumiła Tyszkiewicz

Tym razem relacja z pierwszej ręki, więc napisana indywidualnie, bez Józka. Wrocław jest i pozostanie moim ukochanym miastem, niezależnie gdzie mi przyjdzie jeszcze w życiu mieszkać. Znowu się pakuję do wyjazdu, ale tymczasem zdołałam pójść na wspominkowe spotkanie o Jacku Kuroniu, na którym był również Janek Lityński, o którym myślę, że przesympatyczny jako prywatna znajomość, ale politycznie - potwór. No i na spotkaniu doszło między nami niemal do walki wręcz. Poszło o samego Kuronia i "Rzeczpospolitą".

Zdaniem Janka Lityńskiego mój szanowny współautor jest stuknięty, ja nabyłam świra drogą osmozy, a to wszystko dlatego, że pisujemy w faszystowskiej gazecie, czyli "Rzeczpospolitej". Ostatnio o moczarowcu Jaruzelskim. Nie jestem dobra w spotkaniach publicznych, cierpię na nieśmiałość, ręce mi się trzęsą jak się ten tłum gapi, mocna w gębie jestem tylko wtedy, gdy kłótnie się odbywają na piśmie, ale tym razem jestem bardzo dumna z siebie, bo się nie zapowietrzyłam i nie zamilkłam. Dlatego się domagam pochwał, niezależnie kto jakie ma poglądy, za sukces w pracy nad sobą. Na spotkaniu było dużo członków i sympatyków LiD. Nieoczekiwanie stamtąd dostałam poparcie, a nawet więcej, bo z samego SLD.

Zaczęło się niewinnie, bo wysłuchałam co ma Janek do powiedzenia o Kuroniu, tu się z nim zgadzam, że jego największym talentem była umiejętność pracy pedagogicznej z młodzieżą, potem wysłuchałam Piniora mówiącego o testamencie politycznym Kuronia, to jest o o jego krytyce bezwzględnego wymiaru transformacji ustrojowej w ostatnich latach, z czym też się zgodziłam. Mam zresztą własne wspomnienie, kiedyś w trakcie obiadu zaczęliśmy mówić o Balcerowiczu, Kuroń poczerwieniał na twarzy i powiedział "wiesz, ja już nic nie mogę dla was zrobić".

Powiedział "dla was", bo miał na myśli Pomarańczową Alternatywę, niemal ostatnie pokolenie młodzieży Kuronia. Trzeba mu przyznać, że kiedy podziemne kierownictwo Solidarności zgłaszało pretensje do Piniora i Nowaka Jeziorańskiego, że puszczają w Wolnej Europie wiadomości o akcjach krasnoludków, ich zdaniem ośmieszające opozycję, Kuroń stanął po naszej stronie. Jak wskazują akta z szafy Lesiaka, równocześnie bardzo bezwzględnie nas ciął politycznie, ale jednak bronił naszego prawa do mówienia. Powiedzmy, że był zwolennikiem sportowych meczów. Janek coś powiedział o Kuroniu, że wszystkie kobiety uważał za piękne, zgłosiłam się więc i powiedziałam, że jest mi bardzo przyjemnie, że na sali się spotyka wiele pokoleń młodzieży Kuronia, ale moim zdaniem konieczne jest opowiedzieć, ze nie za urodę je cenił, a rozum. To rzeczywiście było wielkie novum w realiach PRL.

Polskę ominęła rewolucja obyczajowa 68 roku, co widać do dzisiaj, za stołami prezydialnymi siedzą przeważnie panowie, nawet na tym spotkaniu. Kuroń już w swoich drużynach harcerskich traktował kobiety podmiotowo i na poważnie starał się zmieniać obowiązujące wtedy obyczaje. Powiedziałam Jankowi, że fenomen Kuronia streszcza się w trzech słowach: "kobiety, pluralizm, wielopokoleniowość". Kobiety, to na przykład Irka Lasota i Irka Grudzińska, dziewczyny, które faktycznie zorganizowały słynną zbiórkę podpisów w 68, a Irka Lasota w ogóle prowadziła wiec na dziedzińcu uniwersytetu. Przytoczyłam tu cytat z Lecha Kaczyńskiego, który powiedział kiedyś, że uznał wtedy Irkę Lasotę za najpiękniejszą kobietę na świecie. Oddałam sprawiedliwość chłopcom, rzeczywiście w archiwach IPN są raporty milicyjne, że chuligan Lityński z chuliganem Dajczgewandem poprowadzili tłum chuligańskich widzów ostatniego spektaklu "Dziady" pod pomnik Mickiewicza, ale podpisy i wiec prowadziły jednak dziewczyny. I to jest właśnie najlepszy dowód na dosyć wyjątkową postawę Kuronia, jeśli chodzi o kobiety. Janek zaczął wtedy na mnie krzyczeć, ale się włączyła senator Maria Berny z SLD i powiedziała, że Kuronia właściwie nie zna, ale właśnie sobie przypomniała, że faktycznie Kuroń był jedynym posłem z UW, który zapisał się do parlamentarnej platformy kobiet.

Potem bylo o pluralizmie, z którego zresztą wynikała wielopokoleniowość, do swoich ostatnich dni Kuroń był otoczony młodzieżą i potrafił z nią nawiązywać świetny kontakt. Nie dlatego, że oczekiwał, aby myśleli to samo co on. Oczekiwał od nich samodzielności, w tym co myślą. Między innymi dlatego można powiedzieć że Pomarańczowa Alternatywa to kolejne dzieci Kuronia, mimo, że radykalnie inne poglądy polityczne. On lubił się z nami kłócić.

Z polemiki na temat chorób psychicznych oraz faszyzmu panoszącego się w redakcji "Rzeczpospolitej" zrezygnowałam.

mirror: http://autostopem.salon24.pl/20518,index.html


Bogumiła Tyszkiewicz

2 komentarze:

  1. Autorka dostrzegła ludzką twarz w przeciwniku politycznym. W Polsce absolutna rzadkość. Dlatego przesyłam swój szacunek.

    OdpowiedzUsuń
  2. " Janek Lityński, o którym myślę, że przesympatyczny jako prywatna znajomość, ale politycznie - potwór."

    To bardzo ladnie ujete, prawie komplement :-)

    Ale czy przy kazdej okazji trzeba przeinnaczac i rozdawac kredyty oparte na niewiedzy czy jakichs politycznych motywacjach?:

    " Kobiety, to na przykład Irka Lasota i Irka Grudzińska, dziewczyny, które faktycznie zorganizowały słynną zbiórkę podpisów w 68 "

    W rzeczy samej mialy bardzo duzy udzial, ale organizowalo to jeszce kilka innych osob sposrod wielu w to zaangazowanych. Nieladnie piszesz.

    "a Irka Lasota w ogóle prowadziła wiec na dziedzińcu uniwersytetu."

    Nie chce nic ujac Irce oczywiscie! ale mowa o "prowadzeniu" tego wiecu to jakies nieporozumienie. To tak jakbys nie miala pojecia co i jak sie tam dzialo.

    Zalatwiasz sobie wyraznie jakies porachunki. Probujac wywyzszyc jednych by moc zanizyc innych. Niesmaczne to, szczegolnie przy tej 'okazji", i nie potrzebne nikomu. Irkom tez, jestem pewien.

    Natrafilem na ta Planeta-Terra troche przypadko. I najpierw sie ucieszylem widzac starych znajomych, a Terra mi sie robi niedobrze.

    OdpowiedzUsuń