środa, 18 lipca 2007

Gambit Michnika

W tekście „Lewicowa racja stanu (tortury)" zasugerowaliśmy, że poza granicami kraju ten numer może nie przejść. Chodziło wtedy o twarze polskiej lewicy – Aleksandra Kwaśniewskiego, wystawionego przez LiD jako ich kandydat na premiera, oraz Marka Siwca, desygnowanego przez SLD na stanowisko wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego z ramienia PES – obu imiennie wymienionych w raporcie jako świadomych i wyrażających zgodę na tajne ośrodki odosobnienia CIA, w których m.in. torturowano ludzi. Ale nie przechodzi jeszcze coś innego. Gambit Michnika, polegający na blokowaniu cudzych wypowiedzi za pomocą pozwów sądowych, na Zachodzie jest traktowany nie jako straszak, a zaproszenie do tańca.

Adwokaci Siwca wezwali Marty'ego, by "niezwłocznie zaprzestał naruszać dobra osobiste" wiceprzewodniczącego PE, usunął jego nazwisko z raportu i opublikował na stronach internetowych Rady Europy przeprosiny. W przeciwnym razie Siwiec wniesie do polskich sądów pozew o ochronę dóbr osobistych. „Jakoś mi się nogi nie trzęsą” – powiedział na to Dick Marty dziennikarzom The Washington Post i odmówił usunięcia z raportu nazwisk polityków z Polski i Rumunii.

W samych Stanach sprawa tajnych więzień jest już dawno zalatwiona na poziomie politycznym. Amerykanie się przyznali. Wiadomo na pewno, że więźniów torturowano m.in. w Syrii, Jemenie, Egipcie i Uzbekistanie. W zeszłym roku George Bush oficjalnie potwierdził informację o siatce tajnych więzień, choć nie podał szczegółów. Przyznał się również do tortur, nazywając je „procedurami alternatywnymi”. Dla przypomnienia, w przypadku więźniów Karimova oznaczały one pływanie w basenie z szczurami, gotowanie żywcem i przypiekanie prądem elektrycznym aż do śmierci. Szczegóły znalazły się w prasie dzięki dziennikarskim śledztwom i przeciekom z CIA. W efekcie Biały Dom znalazł się w tej sprawie w izolacji nawet wobec własnej partii, a Kongres przegłosował ustawę o całkowitym zakazie tortur i eksportu więźniów. To i tak nie uratowało Republikanów – w ostatnich wyborach ponieśli spektakularną klęskę. Po Iraku kwestia tajnych więzień była ich gwoździem do trumny, nie tylko ze względu na fakt tortur, ale też wyłączenie ośrodków spod jurysdykcji nie tylko sądownictwa cywilnego, ale też wojskowego.

Obecny polski rząd robi co może, aby utrudnić śledczym z Parlamentu Europejskiego dochodzenie w sprawie amerykańskich ośrodków odosobnienia, powodowany zapewne lojalnością wobec sojusznika, ale naszym zdaniem to fałszywa lojalność. Sojusznik już dawno się przyznał – i prawdopodobnie Marty ma rację, kiedy powiada, że w przyszłości zostaną opublikowane następne informacje z oficjalnych źródeł USA. Za niewłaściwe decyzje polityczne odpowiadają politycy, którzy je podjęli, a nie państwo. Tu mowa tylko o odpowiedzialności moralnej i politycznej, a nie karnej. Amerykanie mają długą tradycję załatwiania brudnych spraw cudzymi rękami, ale tak już jest, że wykonawcy brudnej roboty nie bywają na rautach w Białym Domu. Aleksander Kwaśniewski nie dostał amerykanskiego poparcia nawet do Komitetu Olimpijskiego – i to jest jakiś sygnał dla jego następców. Lojalność i współpraca nie polegają na torturach, a np. na tarczy antyrakietowej. Skoro polscy politycy nie potrafią się przyznać tak, jak to zrobił Bush, to śledztwa będą się toczyć dalej i będzie coraz gorzej.

Rumsfeld contra CIA

Wspaniałą, dziennikarską robotę wykonała Suzanne Goldenberg, pisząca z Waszyngtonu dla The Guardian. Sprawa więzień CIA wróciła na łamy gazet, gdyż 17 lipca raport Marty’ego trafił do Brukseli. W trakcie kilkugodzinnego przesłuchania w Parlamencie Europejskim Marty powiedział, że jego jego 18-miesięczne dochodzenie opierało się w poważnym stopniu na rozmowach z „wysokimi rangą przedstawicielami CIA (oraz) wysoko ulokowanymi urzędnikami rezydującymi w Europie, którzy z różnych powodów, często honorowych, byli gotowi wyjaśnić, co się zdarzyło.” Mimo gradu pytań Marty odmówił upublicznienia nazwisk swoich informatorów ze względu na ich bezpieczeństwo. To się pewnej części parlamentarzystów nie podobało, zapewne w podobnym tonie ukażą się komentarze w polskiej prasie, można też przypuszczać, że najgłośniej będą się domagać upublicznienia ci, co jakiś czas temu najbardziej ubolewali z powodu raportu Macierewicza z likwidacji WSI, że to niszczy polski wywiad i naraża agentów wywiadu na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Niemniej, kiedy szwajcarski sędzia oświadcza, że procesów się nie boi, to znaczy, że dowody jednak zgromadził, i że na niejawnej rozprawie gotów jest je przedstawić. Co z kolei oznacza, że takowy proces nie jest na rękę Amerykanom i na pewno nie będą za niego Siwcowi wdzięczni.

Suzanne Goldenberg dotarła do agentów CIA. Ośrodki tortur miały być pomysłem Rumsfelda, a ich ubocznym efektem – głeboki podział w samym CIA. Istnienie ośrodków ujawnił The Washington Post w listopadzie 2005, właśnie w wyniku przecieku z samego CIA. Trzech byłych funkcjonariuszy potwierdziło teraz dziennikarce The Guardian informację o głębokim konflikcie wewnątrz CIA. Pewna część funkcjonariuszy nie była w stanie zaakceptować istnienia ośrodków, uważając, że wykraczają one poza zakres normalnych zadań agencji wywiadowczej, a stosowane tam metody uznała za wręcz „kontrproduktywne”.

Były funkcjonariusz CIA Vincent Cannistraro powiedział Suzanne Goldenberg, że bunt w szeregach Agencji przeciwko Rumsfeldowi posunął się do takiego stopnia, że część agentów zdecydowała się na znak protestu udać na wcześniejsze emerytury, a tym, co zostali, ale odmawiali udziału, łamano kariery. Larry Johnson, inny były funkcjonariusz, który też zdecydował się na ujawnienie nazwiska, potwierdził informacje Marty’ego o bardzo głębokim konflikcie wewnątrz Agencji i stwierdził, że w tej sytuacji chęć mówienia nie jest zaskakująca.

LiD ma problem. Do wyborów, nawet przyspieszonych, zostało trochę czasu. Ich „twarzą” wcale nie muszą być ludzie uwikłani w wątpliwej jakości międzynarodowy konflikt. W Radzie Programowej jest na przykład Jan Lityński, którego na razie nikt o torturowanie nie oskarża, a w obrębie tego ugrupowania jest więcej osób, które nie budzą wątpliwości na europejskiej scenie politycznej. Podobnie problem ma obecny rząd, musi się zdecydować, czy wspieranie Marka Siwca w jego czynnościach procesowych jest polską racją stanu - czy też interesem Marka Siwca.

Do czytania:
- Marcin Grajewski (Reuters), CIA Dissenters Aided Secret Prisons Report: Author,
The Washington Post,17 lipca 2007
- Suzanne Goldenberg, Rendition inquiry reveals rift in CIA ranks, The Guardian, 17 lipca 2007



Józef Dajczgewand
Bogumiła Tyszkiewicz

poniedziałek, 9 lipca 2007

Jackowi Łęckiemu (i nie tylko) Odp... sie od Żydów!

Biją Rydzyka? To znajdźmy Żydów do bicia w ramach retorsji... Jacek Łęski znalazł Alinę Całą z Żydowskiego Instytutu Historycznego, która ponoć w radiu Tok FM stwierdziła, że Jarosław Kaczyński przemawiając na Jasnej Górze w ostatnią niedzielę "naśladował ton Hitlera", oskarżyła braci Kaczyńskich o "antysemityzm ukryty po inteligencku" i "sprytnie wciskane aluzje antysemickie". Tak twierdzi Jacek Łęski, bo taśm brak.

Salonowy poranek zdominowały dyskusje o taśmie Rydzyka. Popołudnie - Żydzi. Biorąc udział w porannych dyskusjach zachowaliśmy ostrożność, na przykład popierając Free Your Mind, że zaskakuje opieszałość w publikacji nagrań, które od kwietnia czekały na moment, kiedy Jarosław Kaczyński udał się na pielgrzymkę jasnogórską. Skłócenie Kaczyńskich z Rydzykiem niewątpliwie może odebrać PiSowi parę moherowych głosów zdobytych dzięki wystąpieniu Jarosława. To jedna strona medalu, a druga, to sama treść nagrania. Jeśli taśmy są prawdziwe, to biada studentom Rydzyka.... i nie tylko. Rybitzky pisze o zgubnym wpływie Rydzyka na wizerunek PiS, i doprawdy trudno się z nim nie zgodzić. Wpisaliśmy się i tam, że najbardziej obraźliwe dla głowy państwa nie są ani chamskie uwagi o żonie prezydenta, ani antysemityzm, ale przechwałki Rydzyka, że zażądał, aby na spotkaniu z nim stawili się obaj Kaczyńscy, bo z jednym to mu się nie chce gadać.

Podobnej wstrzemięźliwości nie wykazał ani Jacek Łęski, ani jego czytelnicy, jeśli chodzi o Żydów. "Jedni mają Rydzyka, inni panią Alinę. Zaiste diabelska alternatywa" - napisał Łęski. Poprosiliśmy autora o doprecyzowanie, czy miał na myśli, że Rydzyka "ma" PiS, a panią Alinę Żydzi hurtem? Autor wyparł się, że chodziło mu o GW oraz Tok FM, ale sądząc po komentarzach, sporo jego czytelników zrozumieli dokładnie jak i my, że chodzi jednak o Żydów: "Zydzi i filosemici atakują Polskę i Polaków"; Zydzi stworzyli ojca Rydzyka i jego rzekomy antysemityzm, tysiące Żydów przed Aliną całą pluło na Polskę i Polaków; "Co jest z tymi polskimi Zydami, chyba tylko u nas tak się dzieje, żeby Zydzi s-li we własne gniazdo. Jakoś przestaje już dziwić ich szczególe zaangażowanie w ubecje i podobne służby"; "rasowa polakożerczyni"; "swoją drogą do koszernego nieba żaden stalinowiec by chyba nie wszedł, więc czemu ich porządni Żydzi nie wypunktują sami? Czyżby nie było już w Polsce - jak ćwierkają wróbelki - porządnych Żydów?"; "Tak właśnie przedstawia się obraz żydostwa,które podobno tak wiele wycierpiało.Wypowiedź ta przekonuje mnie,że wycierpiało prawdopodobnie na własną prośbę.Warto tej pani też powiedzieć,że historia lubi się powtarzać i wtedy Polacy zrezygnują z tych sadzonych drzewek w parku pamieci." Kataryna naigrywa się z pani Aliny: "chora kobieta i tyle, różnicy między obsesjami Rydzyka i Całej nie ma, oboje są stuknięci." i jako dowód jej choroby podaje link, gdzie Alina cała jako dowód antysemityzmu lejącego się z studia Ojca Rydzyka przytacza taką wypowiedź słuchacza w rozmowie z ks. Cydzikiem "Na przykład, wymordowanie 6 milionów chłopów w Rosji nie leżało w żaden sposób w hasłach socjalizmu, czy komunizmu, natomiast w Talmudzie chłopi są jednym z najgorszych gatunków ludzi, więc trzeba ich wymordować – i zostało to zrealizowane.'

Kropkę nad "I" stawia Mona: "czas na odwagę!" - woła - Pewnie sobie kupię mieczyk Chrobrego, żeby "dać wyraz".Publicznie..".

No więc, my, Żydzi hurtem, może jesteśmy porządni, może nie, ale nie wydaje nam się, żeby nasza "porządność" polegała na tym, że mamy jakiś rasowy obowiązek krytykowania i odcinania się od głupich Żydów czy ich głupich wypowiedzi. Nie wydaje nam się również, żeby Polacy mieli rasowy obowiązek krytykowania i odcinania się jako słowiańska rasa za każdym razem, gdy jakiś czkacz idiota słowiańskiej prowieniencji pozwoli sobie na antysemickie wypowiedzi na falach eteru Radia Maryja. Ustawy norymberskie oraz zbiorowa odpowiedzialność Żydów za cokolwiek, z ojcem Rydzykiem włacznie, nie mówiąc o straszeniu, że "historia się lubi powtarzać", kojarzy nam się z czasami II wojny światowej - a ta już dość dawno minęła, i byłoby nam miło, gdyby komentujący w blogu Łęskiego raczyli to zauważyć. Mieczyk Chrobrego jako oznaka odwagi walki z Żydami kojarzy nam się jak najgorzej. Równie źle kojarzy się nam zrównanie postaci Aliny Całej i Ojca Dyrektora, gdyż, o ile nam wiadomo, imperium medialne Aliny Całej nie istnieje. "Ci, co ponoć "maja pania Aline" prawdopodobnie nie wiedza o jej istnieniu. Ta - jak pan ja okresla - "publiczność Agory(...) i skoligaconych mediów oraz licznych nasladowców" byc moze nawet poczula sie zniesmaczona wypowiedzia pani Aliny, moze puscila ja mimo uszu." - pisze bryt.bryt

"To nie nasza wina, że wśród takich najwięcej jest Żydów" - pisze ktoś z satysfakcją. Gwoli ścisłości, pierwszym, który Kaczyńskich porównał do Hitlera, był rasowy aryjczyk, Donald Tusk z Platformy Obywatelskiej, w trakcie kampanii prezydenckiej. Napisaliśmy wtedy, że wolność słowa nawet kandydatów na prezydenta powinna podlegać pewnym ograniczeniom, i że tego rodzaju wypowiedziami powinno się zająć PKW. I byliśmy w tym osamotnieni, nikt właściwie nie podchwycił. Czy mamy więc teraz domniemywać, że to nie o oskarżenie o hitleryzm chodzi, tylko dowody rzeczowe na "szczegółne natężenie Żydów" wśród posuwających się do takich oskarżeń?

Ten tekst miał być zupełnie o czymś innym. Mianowicie o artykule Piotra Głuchowskiego i Marcina Kowalskiego "Polska dla Polaków" z 3go lipca. Też, naszym zdaniem, manipulujący, i też używający Żydów do bicia w rząd. Ale już nam się nie chce. Chce nam się tylko napisać, żeby się wszyscy od Żydów odpieprzyli. I ci z GW, i ci zgromadzeni w blogu Jacka Łęskiego.

A to miał być przyjemny dzień...

mirror: http://autostopem.salon24.pl/22732,index.html

Józef Dajczgewand
Bogumiła Tyszkiewicz

poniedziałek, 2 lipca 2007

Niewypał z LiD?

Dotychczas nowe ugrupowania i próby konsolidacji na scenie politycznej uzyskiwały premię elektoralną za nowość i współpracę, która trochę topniała w wyborach. Właściwie nigdy się nie zdarzyło odwrotnie, by z mizernego początku wyszedł imponujący wynik wyborczy. Według najnowszego sondażu Rzeczpospolitej LiD ma zaledwie 10 proc. poparcia.

Aleksander Kwaśniewski i jego rada programowa mieli być elektoralnym pociągiem, ale najwyraźniej nim nie są i już raczej nie będą, bo taka mobilizacja, jak obecne strajki służby zdrowia, nie będzie trwała wiecznie, a już widać, że wizyta Jolanty Kwaśniewskiej u pielęgniarek nie przełożyła się na ani jeden pielęgniarski głos, podobnie nie przyczyniły się krokodyle łzy wylewane nad ciężką, pielęgniarską dolą przez ludzi kojarzonych z ultraliberalnym programem Balcerowicza.

Na strajkującą służbę zdrowia usiłuje wejść politycznie Platforma Obywatelska z postulatem prywatyzacji usług medycznych, poniekąd słusznie, liberałowie proponują liberalne rozwiązania, tyle że one oznaczałyby dalsze ograniczenia dostępu do świadczeń medycznych i upadek wielu obecnie istniejących szpitali ze względu na brak wystarczającej ilości zamożnych klientów. Tyle to strajkujący chyba wiedzą, więc PO może liczyć najwyżej na zdobycie głosów jakiejś skromnej części środowiska lekarskiego. Reszta jest niezagospodarowana politycznie. Państwowej służby zdrowia broni konserwatywna PiS, a lewicy nie ufają sami strajkujący.

Jak więc tą sytuację zdefiniować? Czy owe 10 procent oznacza, że w Polsce nie ma lewicowego elektoratu, czy też problem leży w składzie rady programowej LiD? Niemal dwa lata zostały do następnych wyborów i wiele się jeszcze może przydarzyć, z procesami o nadużycia gospodarcze włącznie. Niezmiennie, Aleksander Kwaśniewski tłumaczy je atakami politycznymi na lewicę, ale czy jego własny elektorat mu wierzy i podtrzyma poparcie?


[mirror: http://autostopem.salon24.pl/21564,index.html ]

Józef Dajczgewand
Bogumiła Tyszkiewicz