piątek, 1 sierpnia 2008

Mecenasi

13 marca 2008 poseł Jerzy Budnik poinformował Komisję Regulaminową i Spraw Poselskich, że mecenas Zbigniew Ćwiąkalski przestał być pełnomocnikiem powoda, pułkownika w stanie rezerwy mecenasa Raduchowskiego-Brochwicza w sprawie wniosku z dnia 29 sierpnia 2007 r. o wyrażenie zgody przez Sejm na pociągnięcie do odpowiedzialności cywilnej posła Ludwika Dorna za to, że ów odnosząc się do funkcjonowania powoda jako wiceministra spraw wewnętrznych i wysokiego funkcjonariusza Urzędu Ochrony Państwa nazwał go "uosobieniem patologii służb specjalnych" między innymi dlatego, że mecenas Raduchowski-Brochwicz zatrudnił jako swego doradcę pana Dunejko, aktywnego członka zespołu pułkownika Lesiaka. Przewodniczący Budnik poinformowal członków komisji, że pisemna informacja Raduchowskiego- Brochwicza o ustaniu pełnomocnictwa nosi datę 13 grudnia 2007.


Pełnomocnikiem oskarżyciela prywatnego Wojciecha Raduchowskiego- Brochwicza wymienionym we wniosku o wyrażenie zgody przez Sejm na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła Ludwika Dorna z artykułu 212 § 2 k.k. (tego samego, z którego TVN skarżyła redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza oraz jego zastępczynię Katarzynę Hejke) jest mecenas Krzysztof Stępinski - rzecznik dyscyplinarny stołecznej Rady Adwokackiej, prawnik ze stażem ponad 30 lat pracy na sali sądowej, najpierw jako sędzia, potem adwokat; ostatnio obrońca podejrzanego o korupcję byłego ministra sportu w rządzie PiS Tomasza Lipca, ktoremu prokuratura zarzuca przyjęcie "korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej" i w związku z działalnością Centralnego Ośrodka Sportu, a także obrońca nieposzlakowanej opinii swojego zastępcy, mecenasa Jacka Dubois, oskarżanego w lutym 2006 przez prokuraturę w Ostrołęce o utrudnianie śledztwa i przekazywanie informacji dwóm podejrzanym z gangu pruszkowskiego o pseudonimach "Sankul" i "Bryndziak" (ten drugi był wtedy ścigany listem gończym, wg, "Masy" miał w mafii pruszkowskiej rangę kapitana) - zanim zostali zatrzymani.


W 2005 roku mecenasi Stępiński i Dubois bronili Wojciecha O. i Grzegorza M. z fabryki chipsów Frito-Lay (część amerykańskiego koncernu PepsiCo) w Grodzisku Mazowieckim w sprawie o molestowanie seksualne z użyciem przemocy i złośliwe zwolnienie z pracy ośmiu pracownic. W trakcie procesu media obficie donosiły o próbach tuszowania sprawy. Grupa pracowników Frito-Lay, wspierana przez żonę oskarżonego, rozsyłała liczne petycje twierdzące, iż został on niewinnie oskarżony, a pokrzywdzonym kobietom zarzucano, iż działają w zmowie. Dwóm pracownicom postawiono zarzut składania falszywych zeznań, trzeciej "podżeganie do składania fałszywych zeznań" - do jednej z molestowanych kobiet udała się 3osobowa delegacja załogi, która usiłowała szantażem i groźbami zmusić ją do wycofania oskarżeń wobec Wojciecha O. Podejmowane były również próby wyłączenia prokurator Krystyny Paszek prowadzącej postępowanie w sprawie i przekazanie sprawy innej jednostce prokuratury do rozpoznania. Pojawiły się też spekulacje na temat informacji, jaka wtedy się pojawiła w mediach, o skierowaniu pod koniec kwietnia 2005 r. pozwu przeciwko pokrzywdzonym kobietom o naruszenie dóbr osobistych Wojciecha O. Zgodnie z tymi informacjami, od ośmiu kobiet zażądano zadośćuczynienia w łącznej wysokości 40 tys. zł. "Co ciekawe, do dnia dzisiejszego pokrzywdzone kobiety nie dostały tego pozwu, co rodzi pytanie, czy w istocie był on skierowany do sądu, czy też informacja prasowa o jego złożeniu była jedynie elementem strategii procesowej." - komentowało "Mam prawo" z września 2005 niedwuznacznie sugerując, że mogło chodzić o wyciszanie świadków i zastraszania pokrzywdzonych kobiet. Mecenasi Stępiński i Dubois wygrali ten proces.


Mecenasi Raduchowski-Brochwicz oraz Krzysztof Stępiński jako obrońcy byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, dziś podejrzanego o składanie fałszywych zeznań i nakłanianie do tego bylego szefa policji Konrada Kornatowskiego, we wrześniu 2007 wygrali skargę w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa na zatrzymanie ich klienta. Rozpatrujący skargę sędzia Igor Tuleya podzielił argumenty obrońców Kaczmarka, którzy podkreślali, że nie trzeba było zatrzymywać ich klienta, bo deklarował, że stawi się na każde wezwanie, oraz podzielił się podejrzeniem, że "zatrzymanie podejrzanego służyło innym celom niż dobro śledztwa". Do kwestii mataczeń podejrzanego odniósł się wiceprezes sądu Jerzy Podgórski, ktory stwierdził, że obawa zacierania śladów przez Kaczmarka podana przez prokuraturę jako powód jego zatrzymania, w jego opinii nie jest w żaden sposób udokumentowana w aktach sprawy.


Mecenas minister Ćwiąkalski, byly członek organizowanej przez Andrzeja Olechowskiego Rady Programowej Platformy Obywatelskiej, oprócz funkcji pełnomocnika Brochwicza, był także pełnomocnikiem Donalda Tuska i Hanny Gronkiewicz-Walc w procesie o zniesławienie wytoczonym im z oskarżenia prywatnego przez byłych działaczy PO związanych z Pawłem Piskorskim, jest autorem ekspertyz prawnych korzystnych dla Ryszarda Krauzego, Krzysztofa Popendy i Marka Dochnala, obrońcą Henryka Stokłosy, Ryszarda Krauzego i Piotra Bykowskiego, a także poszukiwanego dotąd Tomasza Wróblewskiego, właściciela przestępczej firmy Bioferm, nazwany orzez "Gazetę Polską" "obrońcą oligarchów", tworzy tymczasem projekty realizujące interesy korporacyjne: "... o pazerności i bezwzględności korporacji niech świadczy uchwała z 9 zjazdu adwokatury, która z jednej strony zakazuje możliwości demonopolizacji, czy też tworzenia jakichś dodatkowych zawodów prawniczych, które mogłyby świadczyć usługi na rzecz obywateli, a z drugiej strony zachęca do wolnorynkowych stawek za usługi prawnicze ("tyle ile zażąda adwokat, tyle powinno się płacić"), a z trzeciej strony zachęca do rozszerzania kręgu przymusu adwokackiego. Co to oznacza? Oznacza to, że adwokatura żąda, by istniał przymus adwokacki przy nieograniczonych kwotach i jeszcze, żeby nie można było rozszerzyć tej korporacji." - komentuje poseł Łukasz Zbonikowski (PiS) i pyta: "Czemu od pół roku marszałek Komorowski trzyma w "zamrażarce" ustawę o licencjach prawniczych?"


Podejrzany Wojciech Sumliński w liście pożegnalnym napisanym przed targnięciem się na własne życie oskarżył kierownictwo ABW o nadużycia, podając przykład ponad 100metrowego mieszkania wiceszefa ABW Jacka Mąki na ulicy Kazimierzowskiej w Warszawie, warte ponad milion złotych, "które ten otrzymał bezprawnie za kadencji Andrzeja Barcikowskiego, przed wyborami parlamentarnymi w roku 2005. (Barcikowskiemu zrewanżowano się później zatrudniając go w radzie programowej ośrodka szkoleniowego ABW). Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wystąpiła wówczas do Urzędu Miasta o lokal na cele operacyjne. Po otrzymaniu lokalu ABW wykorzystała go jednak na cele nieoperacyjne, konkretnie przekazała Jackowi Mące, który odnowił otrzymane mieszkanie przy pomocy pracowników Agencji, a następnie zameldował w nim siebie, żonę i syna." Jak przypominają blogerzy, o aferach mieszkaniowych pisał już przed kilku laty "Fakt": "Jak dostać za darmo i dożywotnio luksusowe mieszkanie? Trzeba zostać wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji. Tak jak Wojciech Brochwicz i Krzysztof Bondaryk...." Mecenas minister Ćwiąkalski też się interesuje mieszkaniami. Potwierdził, że ministerstwo sprawiedliwości przygotowuje rozporządzenia o specjalnych kredytach mieszkaniowych dla prokuratorów i sędziów finansowanych z budżetu państwa. Wkład własny ograniczony został do 10 proc, oprocentowanie zmniejszone do poziomu inflacji (ok 4 proc), okres spłat przedłużono do 25 lat. W radiu TOK FM uzasadniał, że młodych sędziów nie stać na innego rodzaju kredyty, w żaden sposób nie odnosząc się do tego, że wg. jego rozporządzenia prawo do kredytu mieliby również sędziowie na emeryturze.


Minister mecenas Zbigniew Ćwiąkalski przyjął Stanisława Rymara, obrońcę Wojciecha Sumlińskiego, ale oświadczył, że sprawami jednostkowymi się nie zajmuje. Dzień później się zajął - w w Poranku Radia Tok FM bronił decyzji o zastosowaniu aresztu tymczasowego argumentując, że "śledztwo ma charakter "rozwojowy" i "dynamiczny", więc mimo że nie doszło do mataczenia, to nie znaczy, że do niego nie doszłoby w przyszłości." Gdyby podobnie potraktowano klienta jego byłego pełnomocnika, to Janusz Kaczmarek by siedział do dzisiaj. Ćwiąkalski odrzucił też oskarżenia o spisek służb specjalnych oraz kategorycznie zaprzeczył, że była pierwsza próba samobójstwa. Do kwestii mieszkaniowej się w ogóle nie odniósł, tymczasem publiczną informację powinien przynajmniej pro forma potraktować jako doniesienie o przestępstwie. Odwrotnie niż reżyser Sylwester Latkowski, który już wcześniej ostrzegał, że Sumliński może się targnąć na swoje życie, twierdzi, że w jego przypadku areszt będzie klasycznym aresztem wydobywczym, i który już rozmawiał z z Luizą Sałapą, rzeczniczką Centralnej Służby Więziennej, bo to jego zdaniem "jedna z osób, która od lat pokazuje ludzką twarz, a nie bezmyślnego klawisza".


"Niezależni.pl" zbierają podpisy pod apelem o wyjaśnienie wszystkich okoliczności związanych z udziałem służb specjalnych w aresztowaniu dziennikarza, a pułkownik Jacek Mąka szykuje się do wytoczenia sprawy "Rzeczpospolitej" za to, że opublikowała jego list pożegnalny. Ciekawe, który mecenas będzie pełnomocnikiem pułkownika?


źródła:



Józef Dajczgewand
Bogumiła Tyszkiewicz

2 komentarze:

  1. Takie są skutki, jak się bierze adwokata na ministra sprawiedliwości...

    OdpowiedzUsuń