![]() |
Uroczystości 74. rocznicy powstania w warszawskim getcie pod pomnikiem Bohaterów Getta w 2017 r. (AGATA GRZYBOWSKA) |
Liczy się jedynie droga. To ona trwa, a nie cel, który jest złudzeniem wędrownika. – Exupery, "Twierdza"
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zagłada. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zagłada. Pokaż wszystkie posty
piątek, 20 kwietnia 2018
Henryk Szlajfer - Panie Prezydencie, nie mogę przyjąć Pańskiego zaproszenia
czwartek, 21 sierpnia 2008
Jak zbudowałem bombę atomową – opowiadał Józef Rotblat, "zapomniany" polski laureat Nagrody Nobla.
Spisał: Grzegorz Karwasz
W zbliżającą się rocznicę śmierci Józefa Rotblata publikujemy Jego ostatni wywiad przeprowadzony w języku polskim.
- Zdolny fizyk, współtwórca bomby atomowej, poświęcił Pan własną karierę naukową dla działalności pacyfistycznej. Czy nie przesadne to poczucie odpowiedzialności za losy ludzkości?
- Bynajmniej! To naukowcy tworzą postęp cywilizacyjny. Statystyki amerykańskie wskazują, że w USA liczba inżynierów i pracowników naukowych podwaja się co 13 lat. Niezliczone lokalne konflikty zbrojne, ciągła groźba wojny atomowej, skażenie środowiska, globalne i rozprzestrzeniające się w błyskawicznym tempie epidemie chorób: w tym wszystkim postęp techniczny ma swój udział. Nie mówiąc o nowych wyzwaniach, jak możliwość interwencji genetycznych, sztuczna żywność czy klonacja istoty ludzkiej, ogłoszona w tych dniach właśnie w mojej przybranej ojczyźnie, Anglii.
Nie należy oczywiście wpadać w czarny pesymizm: za mojej pamięci standard życia podniósł się w sposób niewyobrażalny, średni wiek w krajach Europy Zachodniej przekracza 70 lat , żyjemy w krajach globalnego dobrobytu - wszystko dzięki wynalazkom ostatnich 100 lat. Ale jednocześnie różnice między bogatą i biedną częścią ludzkości pogłębiają się. A naukowcy mówią wówczas: "To nie my! My tylko dostarczamy środków technicznych, a za biedę i wojny odpowiedzialni są "niedobrzy" politycy. Stanowisko bardzo konformistyczne!
- Stany Zjednoczone wydały na konstrukcję bomby atomowej 2 miliardy dolarów (ówczesnych). Z początku wydawało się, że Niemcy zbudują bombę jako pierwsi. Pan był wówczas na stypendium w Anglii. Siłą rzeczy musiał Pan współuczestniczyć w budowie bomby "A".
- W rzeczywistości, moja współodpowiedzialność za erę atomową nie wynika tylko z tego, że uczestniczyłem w projekcie Manhattan. Ja tę bombę, niestety, wymyśliłem jako pierwszy!
Jesienią1939 pracowałem w laboratorium Jamesa Chadwicka, odkrywcy neutronu, laureata Nagrody Nobla z 1935 roku, czołowego wówczas fizyka nuklearnego. W lutym na łamach prestiżowego amerykańskiego czasopisma naukowego "Nature" pojawił się krótki, niespełna jednostronicowy artykuł dwóch austriackich fizyków, przebywających po zajęciu Austrii przez Hitlera w Skandynawii - Lisy Meitner i jej siostrzeńca Otto Frischa: "Rozpad uranu pod wpływem neutronów". W trakcie rozpadu wydziela się nieco energii. Ot, taka sobie jeszcze jedna nowinka naukowa. Ja, jako jeden z niewielu zauważyłem, że jeśli takich mini-rozpadów zajdzie wiele w krótkiej chwili, jak obliczyłem w jednej milionowej części sekundy, to będzie tej energii dużo, oj bardzo, bardzo dużo! Więcej niż jakakolwiek bomba.
W dzień po moim przyjeździe do Liverpoolu, Hitler zaatakował Polskę. My Polacy nie mieliśmy złudzeń: to był niebezpieczny psychopata. Jeśli taki wynalazek wpadnie w jego ręce, to skończy się ta cała wspaniała, zachodnia, demokracja. Przeżyłem pierwszą wojnę światową w Warszawie pod niemiecką okupacją - ja wiedziałem co to głód i bieda. Moi angielscy gospodarze - nie. Nie wahając się wiele, zaniosłem artykuł Lisy Meitner (Żydówka, jedyna pominięta przy podziale nagród Nobla za odkrycia fizyki jądrowej) Chadwickowi. Ten natychmiast poszedł do Churchilla. Nie minęło wiele czasu i zapakowano nas obu w samolot do Waszyngtonu. Era atomowa zaczynała świtać.
Dużą część badań niezbędnych do zbudowania bomby atomowej przeprowadziliśmy w Anglii. To z naszych badań wynikało, że nie wszystkie składniki neutralnego uranu nadają się do konstrukcji, jak również, że dla przeprowadzenia reakcji w kontrolowany sposób niezbędne jest spowolnienie neutronów powstających w reakcji rozpadu, na przykład za pomocą ciężkiej wody (stąd zainteresowanie Niemców norweskimi zapasami ciężkiej wody). Do separacji izotopów uranu była jednak potrzebna ogromna ilość energii, no i pieniędzy. (Instalacja w Chicago konsumowała tyle prądu co spore miasto - przyp. autora). Dlatego bomba powstała w końcu tylko w USA.
(W jakiś czas po tym wywiadzie czytałem wspomnienia J. Chadwicka. Oczywiście, w jego pamięci to on, jako pierwszy przejął się możliwością zbudowania bomby atomowej. I komentuje to tak: „Oczywiście, nie mogłem dzielić się tymi problemami z młodym stypendystą z Polski, J. Rotblatem”- przyp. autora).
- A zrzucono bombę na Japonię. Pan w pewnym momencie wycofał się z prac nad bombą "A"?
- Tak. W 1944, natychmiast jak tylko dowiedziałem się, że Niemcy zrezygnowali z dalszych prac. Moją jedyną zmorą było, że Hitler w ostatniej konwulsji upadającej machiny wojskowej skieruje rakietę atomową na Londyn. Jak tylko zniknęło to zagrożenie, wycofałem się z dalszych prac.
- Co oczywiście nie pomogło Panu w karierze naukowej?
- Nie pomogło - to powiedziane dość oględnie.
- A Pan koledzy naukowcy nie poszli w Pana ślady?
- Nie. Ja byłem jedyny. Wielu natomiast z moich kolegów występowało przeciwko samemu zrzuceniu bomby na Japonię. Leo Szilard, również fizyk jądrowy, wystąpił z petycją do Prezydenta Trumana, w której pisał: "Na narodzie amerykańskim i politykach ciąży obowiązek moralny ostrzeżenia Japonii przed możliwymi skutkami bomby atomowej". Na co Edward Teller, z pochodzenia Węgier, odpowiedział: "Jaka tam odpowiedzialność? Po to budowaliśmy bombę, aby ją wypróbować". Jeszcze w 1944 na którymś z bankietów, Chadwick podszedł do generała Lesslie Grovesa (jak tylko stało się jasne, że można zbudować bombę uranową, wojskowi zastąpili naukowców w kierowaniu projektem) z pytaniem: "- Po co kontynuować prace, jeśli Niemcy i tak bomby nie zbudują". Na co Groves odparł po przyjacielsku: - Ta bomba dobrze nam się zasłuży... Do trzymania w szachu Rosjan.
- Ale Rosjanie bombę zbudowali?
- Było jasne od początku, że w ten czy inny sposób ją zdobędą. (Małżeństwo Rozenberg zostało skazane na karę śmierci (słusznie - niesłusznie?) za przekazanie tajemnic bomby Rosjanom, przypisek GK). Z moim przyjacielem Nielsem Bohrem, największym po Einsteinie fizykiem XX wieku, poszliśmy do prezydenta Roosevelta, z propozycją pokojowego odstąpienia od wyścigu zbrojeń. Roosevelt rzekł: "Mnie przekonaliście. Jeśli przekonacie Churchilla, to przekażemy projekt bomby Rosjanom."
Niestety, Bohr, który mówił biegle po angielsku, miał pewien defekt wymowy. Jedyne co Churchill zrozumiał w swojej oksfordzkiej angielszczyźnie, to że to my dwaj chcemy oddać plany bomby Rosjanom. O mało nie skończyliśmy obaj w więzieniu.
- W 1955 jednakże 11 naukowców, włączając Einsteina, podpisało Manifest, wzywający do zaprzestania wyścigu atomowego?
- Tak. Pozostałem jedynym żyjącym sygnatariuszem tego manifestu. A był wśród nas jeszcze jeden fizyk polski - Leopold Infeld. "Pamiętajmy, że wszyscy stanowimy część ludzkości i wszyscy za tę ludzkość ponosimy odpowiedzialność"-napisaliśmy. Wkrótce potem, w małej kanadyjskiej mieścince Pugwash, odbyła się pierwsza konferencja naukowców poświęcona rozbrojeniu. Do prawdziwej odwilży było jeszcze daleko, ale sam fakt spotykania się naukowców z różnych krajów, poza oficjalnymi strukturami rządowymi, był ewenementem.
Zaczęliśmy rozminowywać bombę atomową.
- Za co w 1995 otrzymał Pan Pokojową Nagrodę Nobla?
- Tak, ja i cały ruch pokojowy Pugwash.
- Czy dziś już nie grozi nam wojna atomowa?
- Chciałbym dożyć tej chwili, ale mam już niestety 92 lata. Jeśli najbogatsze, najsilniejsze i najbezpieczniejsze państwo świata, Stany Zjednoczone, kontynuuje prace na bronią atomową, ze względów "bezpieczeństwa", to czyż można odmówić względów "bezpieczeństwa" Chinom, Indii lub Pakistanowi? A może i Moskwa zostałaby zbombardowana za zbrodnie w Czeczenii, jak Belgrad za Kosowo, gdyby nie miała bomby atomowej?
- Życie prywatne?
- Stypendium zagraniczne uzyskałem prawie zaraz po doktoracie. Dużo zawdzięczam Wszechnicy Naukowej w Warszawie i moim promotorom, prof. Pieńkowskiemu i Białobrzeskiemu.
Wyjazd do Anglii nieco się przeciągał, tak że wylądowałem na wyspie 30 sierpnia (1939 roku). Wojna wisiała w powietrzu - moja żona miała do mnie dołączyć natychmiast jak tylko uzyska wizę angielską.3 września Anglia wypowiedziała (formalnie, dopisek GK) wojnę Niemcom i wyjazd do wrogiego kraju nie wchodził w grę. Sześć miesięcy zajęło mi ponowne nawiązanie kontaktu poprzez Czerwony Krzyż. Wyjazd był możliwy, ale tylko do kraju neutralnego. Z Nielsem Bohrem, widywaliśmy się codziennie na porannej kawie. Załatwił mi zaproszenie z Danii. Ale zanim moja żona zdołała wyjechać, spadochroniarze Hitlera zajęli Kopenhagę.
W Belgii mieliśmy dalszych krewnych. Przysłali zaproszenie w tempie błyskawicznym - niestety dywizje pancerne Hitlera były szybsze. Pozostały więc tylko Włochy, które w maju 1940 nie były jeszcze w stanie wojny z Anglią. Znajomi z Mediolanu załatwili wizę. Żona siedziała już w pociągu, kiedy Mussolini wypowiedział wojnę Anglii (10 czerwca 1940). Czekam tak więc na Żonę do dziś dnia. I na tym się moja historia prywatna kończy - dodaje prof. Rotblat pogodnie się uśmiechając.
-Pana testament?
Globalne społeczeństwo światowe, może nierówności, ale choćby równych szans dla wszystkich.
Postscriptum:
Jest to opracowanie w formie dialogu wykładu prof. J. Rotblata wygłoszonego w sierpniu 2000 roku na konferencji Pugwash w Rovereto w sierpniu 2000 roku oraz rozmowy z nim po tym wykładzie; tekst ten z małymi skrótami ukazał się w 2000 roku w„Głosie Koszalińskim” i „Głosie Słupskim”.
Moją rozmową z Józefem Rotblatem zacząłem od pytania po angielsku: “Czy mówi Pan jeszcze po polsku?” Odpowiedział po polsku: „- Co za głupie pytanie! Ja byłem i jestem Polakiem. Tylko że, jako wynalazca bomby atomowej nie mogłem w Polsce mieszkać.”
Dodajmy, w Stanach Zjednoczonych, jako wróg zbrojeń atomowych, też nie bardzo. Prof. Rotblat po wojnie zamieszkał w Anglii, zajmował się medycyną nuklearną, radiologią, poniekąd wszystkim, pełen zapału i pogodnego usposobienia.
Ostatni raz czekałem na niego w Berlinie, na Wittenbergu, na odczycie z okazji Światowego Roku Fizyki, we wrześniu 2005 roku. Niestety, nie przyjechał. Jego serce nie przestało bić 31-go sierpnia.
Prof. dr hab. Grzegorz Karwasz
Didactics of Physics Division, Head
Institute of Physics
Nicolaus Copernicus University
http://www.fizyka.umk.pl/~karwasz/
- linki zewnętrzne: Józef Rotblat
Subskrybuj:
Posty (Atom)