"PiS zmusił fundacje do wycofania się z oskarżeń. Mamy faszyzm i zamordyzm, niezależne instytucje giną na naszych oczach" - desperuje forumowicz - "Fundacja Batorego zastraszona"?Dramatycznie wyeksponowany tytuł "PiS najczęściej uważane za skorumpowane" - (GW 5 wrzesień) uzupełnia informacja: "z najnowszego raportu Fundacji im. Batorego wynika, że 35 proc. Polaków, spośród tych którzy uważają polityków za skorumpowanych, wymienia Prawo i Sprawiedliwość. PiS jest pierwszy w tym ranking wyprzedzając Samoobronę o 25 proc. wskazań." Natomiast sprostowanie zostało opublikowane (chyba dzisiaj? Nie podają dat) na razie tylko na stronie Fundacji Batorego, w jej Aktualnościach Programu Przeciw Korupcji , wiąc jak przestanie być Aktualnością, to i całkiem zniknie:
"W związku z pojawiającymi się w mediach informacjami, że z przedstawionego w dniu 5 września 2006 badania Fundacji im. Stefana Batorego pt. Codzienne doświadczenia korupcyjne Polaków - Barometr korupcji 2006 wynika, że "najbardziej przekupną partią jest PiS", lub "PiS jest korupcyjnym liderem" informujemy, że tego typu stwierdzenia są nieuprawnioną nadinterpretacją danych zawartych w raporcie."
W "Wyjaśnieniach" załaczonych do sprostowania w postaci dokumentu Word czytamy, że "badanie dotyczyło wszystkich sfer życia codziennego zagrożonych korupcją. W odpowiedzi na pytanie - w których ze wskazanych dziedzin życia społecznego w Polsce korupcja występuje najczęściej - 35%, czyli 336 respondentów spośród ogółu badanych (N=950) wskazało na polityków - działaczy partyjnych, radnych, posłów, senatorów. Następnie zapytano respondentów, którzy udzielili takiej odpowiedzi, jakich polityków mieli na myśli - na jakich stanowiskach, w jakich instytucjach, partiach. Respondenci odpowiadali własnymi słowami. W efekcie w wypowiedzi jednego respondenta mogło pojawić się wiele wątków, określeń, nazw. 81% odpowiedziało (274 osoby, czyli 29% ogółu badanych), że wszystkie partie lub wszyscy politycy są skorumpowani. Respondenci wymieniali też nazwy konkretnych partii. Nazwa PiS pojawiła się w wypowiedziach 117 osób - tj. 35% spośród odpowiadających na to pytanie, czyli 12% ogółu badanych. "
Z tego curiosalnego sprostowania wynika, że w badaniach w ogóle nie stawiano respondentom pytania "która partia jest twoim zdaniem najbardziej skorumpowana"; że niektórzy respondenci w trakcie swobodnej wypowiedzi wymieniali nazwy partii, i że partią najczęściej wymienianą był PIS. Ponieważ były to swobodne wypowiedzi "niektórych respondentów", mogli mówić o PISie jako partii najbardziej skorumpowanej równie dobrze, jak wymieniając PIS jako partię, która ma program antykorupcyjny. Respondenci mogli też ankieterom wymieniać, jakie nazwy partii znają. Dziennikarz sygnujący własnym imieniem i nazwiskiem informację o "najbardziej skorumpowanym PISie", nazywa się Michał Pietniczka, ale już za sposób zaprezentowania jej opinii publicznej odpowiadają pospołu Alik Smolar, w imieniu Fundacji Batorego, i Helena Łuczywo, w imieniu Gazety Wyborczej.
Cytowane sprostowanie jest curiosalne, gdyż bezpośrednio pod nim widnieje wcześniejsza informacja, że "5 września 2006 w siedzibie Fundacji Batorego odbyła się prezentacja raportu z badań socjologicznych Codzienne doświadczenia korupcyjne Polaków - barometr korupcji 2006." Sa dwie możliwości: pierwsza - autorka raportu, dr hab. Anna Kubiak, przekazała dziennikarzom informację o badaniach w sposób tak niekompetentny, że ją to dyskwalifikuje zupełnie jako socjologa i koordynatora jakichkolwiek badań, gdyż ewidentnie nie rozumie, co badała, nie umie pisać sprawozdań z tego, co robi, lub tak bełkotała w trakcie prezentacji, że obecni na sali dziennikarze jej w ogóle nie zrozumieli; druga - że swoją pracę wykonała dobrze, a problem jest po stronie redakcji, która wysłała do Fundacji Batorego kretyna. Jest oczywiście i taka możliwość, że redakcja nie rozumie, czym się różni misja mediów w państwie demokratycznym i totalitarnym.
Cała ta historia jest tym smutniejsza, że w jej tle trwają pomruki wielkich emocji po opublikowaniu przez Życie Warszawy artykułu "Negocjacje Kuronia z esbekami. Dokumenty SB". Informacja jest prawdziwa, potwierdził ją Lech Wałęsa, a prof. Dudek w programie dla Polskiego Radia stwierdził, że o pierwszej notatce z tych rozmów wspomniał już w swojej książce 2 lata temu (plik mp3). Autentyczności tych dokumentów do dzisiaj nikt nie kwestionuje, ale mimo to pod ciężkim obstrzałem artyleryjskim GW znaleźli się historycy - "funkcjonariusze IPN" oraz redakcja "Życia Warszawy" - za celowe, wynikające z niskich pobudek (zwiększenie dochodu z sprzedaży) nadanie artykułowi sensacyjnego tytułu: "Publikowanie nierzetelnych, nastawionych na sensację..." Adam Michnik apelował nawet, żeby winnym nie podawać ręki.
"Faszyzm, zamordyzm?" Kali by się pewnie z tym zgodził, i poszedł liczyć ile mu za tą zgodę przybyło krów w stadzie. "Niezalezne instytucje gina na naszych oczach" desperuje dalej forumowicz. Co tam niezależne, a gdzie są rzetelne, choćby i były zależne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz