piątek, 18 lipca 2008

I kto tu jest polieznym idiotą?

"PiS nie postawił żadnych wyraźnych warunków. Z drugiej strony wiadomo, że koncernu medialnego takiego jak ITI nie da się bojkotować w nieskończoność - to oczywista oczywistość." - pisze Łukasz Warzęcha. Czyżby? Od kiedy to partie negocjują z koncernami medialnymi, przedstawiają swe warunki lub zanoszą do nich podania? To się odbywa inaczej. Jak ktoś nie chce, to do studia nie przychodzi. Jeśli właściciel studia nie chce, to nie zaprasza. Łukasz Warzęcha, wyzywając swoich rozmówców od polieznych idiotów z Olimpu swego dziennikarskiego stołka, jest najlepszym dowodem na to, że środowiskom medialnym w Polsce po prostu odbija się megalomańską czkawką.

Media nie są graczami politycznymi, nigdzie na świecie. Media komercyjne nie mają żadnej misji, oprócz komercyjnej. Nie są również reprezentantami głosu publicznego, czy publicznego sumienia - od kiedy to biznes kierujący się kategoriami zysku reprezentuje jakiekolwiek sumienie, oprócz własnego, i jakikolwiek głos, oprócz własnego? To już prędzej partie maja związek z opinią publiczną, a nie media, dzięki demokratycznym mechanizmom wyborów i członkostwa. Wszędzie na świecie rozmaite media maja swoje profile, sprzyjają bardziej jednym, czasem bardziej innym partiom, ale uważają, żeby nie przesadzić z własnymi inicjatywami w zakresie czarnego pijaru przeciw wrogom swych ulubieńców. To się, u licha, inaczej robi...

Media w USA łatwo dadzą się podzielić na bardziej lewicowe lub bardziej prawicowe, ale ich publicystyka rzadko przypomina monotonne bicie w bęben. W NYT znajdziesz publicystów prawicowych, poważnie traktujących to, co się dzieje w Partii Konserwatywnej, a w WSJ - lewicowych publicystów specjalizujących się we wszystkim, co dotyczy Partii Demokratycznej czy europejskiej lewicy. Nie dlatego, że media amerykańskie są jakoś szczególnie moralne i przejęte własną, informacyjną misją, a ze względu na własny, biznesowy interes. Naprawdę to bez znaczenia dla TVN, że żadna debata w najbliższej kampanii prezydenckiej nie będzie zorganizowana w ich studiu? Żadna w wyborach parlamentarnych? Ich dotychczasową rolę przejmie po prostu Polsat i media publiczne...

Co do PiS, to nie ma sensu dziś prorokować czy, oraz ile na tym stracą; coś stracą na pewno, gdyż zawsze lepiej jest występować w większej ilości programów niż mniejszej. Ale, z drugiej strony, cóż Łukasz Warzęcha opowiada o budowaniu wizerunku PiS w TVN i odbijaniu elektoratu polieznych idiotów? (Swoją drogą, cóż za pogardliwe określenie telewidzów TVN...) Jeśli ma jakiś konkretny pomysł, to niech tej partii podpowie, jak budować wizerunek w programach z Kubą Wojewódzkim oraz jak namówić specjalistów od przekazu wizualnego na portalu ONET (własność tego samego koncernu), by z pliku zdjęć ilustrujących to, co mają do powiedzenia, nie wybierali z regularną monotonią tych z pięknie przypudrowanym Tuskiem i tych ze świecącymi nosami działaczy PiS.

Lukasz Warzęcha zarzeka się, że jego wpis "był zatem tekstem z gatunku analizy praktyki politycznej" i dodaje skromnie o różnicy między nim samym oraz jego dyskutantami: "Uderzył mnie kompletny rozdźwięk pomiędzy istotą mojego tekstu a tymi wywodami. Z jednej strony było pytanie o praktyczne skutki, pytanie z dziedziny prakseologii, z drugiej - patos i emocje." Komentarze TVN w wczorajszych "Faktach" wyglądały na wyprodukowane z głębi takiego samego poczucia skromności. Otóż mecz między dowolną partią polityczną a dowolnym koncernem medialnym w ogóle do dziedziny polityki nie należą. To są różne podmioty, nastawione na różne cele i oceniające własną praktykę wedle wielce odmiennych kryteriów. Być może dzięki bojkotowi TVN PiS przegra najbliższe wybory (choć nie należy przesadzać z szacowaniem wpływów tego koncernu na elektorat jako przemożny). Ale być może im wyszło, że lepiej złamać otaczającą ich czarną propagandę teraz, po to, by zwiększyć szansę na wygraną w wyborach następnych. To również nieprawda, że moment ogłoszenia bojkotu jest niedobry. Wręcz przeciwnie. Koncern ITI ma teraz cale wakacje na ochłonięcie i zastanowienie się nad galopującą zniżką kursu akcji Agory - koncernu, który przed ITI popełnił ten błąd, że się zidentyfikował z jedną opcją polityczną i bił wszystkie inne.. Być może życiu publicznemu w Polsce wyjdzie to na dobre...

Józef Dajczgewand
Bogumiła Tyszkiewicz

1 komentarz:

  1. W jednej rzeczy sie nie zgadzam. U nas nie ma koncernów medialnych tylko tuby propagandowe podczepione pod partie polityczne. Czysty Orwell.

    OdpowiedzUsuń