sobota, 8 września 2007

Sun Tzu, sztuka walki

Sięganie po nagą przemoc jest zawsze oznaką końca jakiejś formacji. Tak było z Jaruzelskim. Sięganie po fałszerzy pieczątek i zeznań jest przemocą w warunkach demokratycznych, oznaką końca formacji LiD-GW. Ale to nie zmienia obrazu społecznego, że rozmaite elektoraty istnieją i jakoś się będą organizować.

Dziennik opublikował bardzo interesujące badanie opinii publicznej na temat numerków RP. Respondenci odpowiadali, czy się opowiadają za II, III, IV RP czy może by chcieli V RP. Najwięcej pozytywów było dla V RP, najmniej - dla III RP. I to jest realna sytuacja formacji LiD-GW.

Sun Tzu powiada: szczur, zapędzony do narożnika, będzie gryzł. Nie zapędzaj wroga na pole śmierci. Jeśli go okrążyłeś, otwórz furtkę, przez którą część ucieknie. Przyjmij przysięgę żołnierzy wroga, a po przysiędze traktuj jak swoich. Włącz ich w odbudowę państwa.

Mihnikoidy teraz bronią Stalingradu.

Józef Dajczgewand
Bogumiła Tyszkiewicz

3 komentarze:

  1. Hmm... jestem zaskoczony.
    Jeśli ten tekst jest pisany na poważnie. Nie, nie dlatego, że jestem zwolennikiem czy potencjalnym wyborcą GWLiDu - brzydzi mnie każda kawiorowo-szampańska "lewica". Jeśli chodzi o lewicę, to każdorazowe głosowanie na pana Zbigniewa Romaszewskiego pozwala mi spać spokojniej - w ten sposób uspokajam "lewą" stronę moją osoby. (Mam nadzieję, że i tym razem pan Zbigniew Romaszewski będzie kandydował do Senatu).

    Z "prawą" stroną mam problem - pan Korwin-Mikke odpycha mnie rozmuchiwaniem bzdur w stylu "stop pasom bezpieczeństwa w samochodach" itp. - dlaczego ten człowiek w takim wypadku nie twierdzi raczej "stop przymusowym ubezpieczeniom zdrowotnym" - bo jednego bez drugiego rozważać nie sposób. Może zresztą o tym przypomina. Szkoda jednak, że jego wyznacy częściej używają w dyskusjach tematu "pasów" niż "ubezpieczeń".

    Z ostateczną decyzją zaspokajającą moją "prawą" stronę pewnie poczekam - zobaczymy co przyniesie kampania wyborcza. W sumie trochę głupio głosować na PiS jak się jest gejem - chociaż osobiście uważam, że parę pomysłów wdrożonych już na zachodzie Europy w temacie gejów i lesbijek jest przedwczesnych - i wdrażanie ich w Polsce powinno wiedzę o popełnionych tam błędach jednak wykorzystać. Albo może nie tyle przedwczesnych, co zrobionych nieprzemyślanie - myślę tu o sprawie, którą (tym razem rzetelnie) opisywała Rzepa, ale którą dla pewności sprawdziłem w mediach brytyjskich tzn. molestowaniu czwórki podopiecznych przez zastępczych rodziców (parę gejów). Sama sprawa jest oczywiście bulwersującą, ale mnie szczególnie wstrząsneły motywy, które krępowały ichniejsze "social service" przed głębszym zbadaniem sprawy - tj. "posądzenie o homofobię". Właśnie taki rewolwer "Ja homofobem? Co ludzie - media itp. powiedzą?" przystawiany przez (najcześciej) media bądź różne NGOsy ludziom jest bardzo szkodliwy. W Polsce oczywiście tak nie mamy, ale wolałbym, żeby przejście z sytuacji aktualnej, do stanu w których raczej nie będzie wypdało szczycić się swoją homofobią był bardziej ewolucyjny, niż rewolucyjny. No, to głosowanie na PiS wcale nie musi być aż tak szokujące dla zwykłego geja czy lesbijki. Owszem niezwykłe, ale ciągle dopuszczalne. Zresztą (kiedyś już taki głos zostawiłem tu, lub na moim blogu) mam wrażenie, że naprawdę wiele codziennych spraw, które geje i lesbijki próbują sobie wywalczyć, ma podłoże wyłącznie ekonomiczne. Ja osobiście oddałbym z chęcią wszelkie potencjalne finansowe przywileje płynące ze wspólnego opodatkowania się czy ubezpieczenia małżonka/partnera z obniżenie obciążeń podatkowych po prostu - niezależnie od stanu cywilnego. Może jednak następnym ministrem finansów będzie znów Zyta Gilowska?

    Trocha długa ta dygresja. No ale tak zupełnie bez sensu to nie jest, bo prowadzi do sprawy głosowania na Platformę Obywatelską.

    W żadnym wypadku w najbliżysz wyborach na tę partię nie zagłosuję. Trójca Brochwicz, Miodowicz i Biernacki jest dla mnie wystarczającą rekomendacją przeciwko głosowaniu na PO. Mimo, że w ostatnich wyborach prezydenckich nie zamierzałem głosować na Włodzimierza Cimoszewicza (z którym mam na pieńku w paru sprawach), to jednak atak na niego w wykonaniu "pułkowników" wystarczy mi za lekcję na długie lata. Zwłaszcza, że w tej samej kampanii miał miejsce jeszcze jeden "cud na urną" - sprawa tzw. warszawskiego gejbombera. Może to był szczeniacki wygłup, może faktycznie jakaś grupa zadymiarzy chciała sobie urządzić jaja z Kaczyńskiego. Może. Dziwne jest, że do tej pory nie wiadomo, kto tę akcję zaplanował i wykonał. Warto przypomnieć, że wcześniejszą sprawę fałszywego alarmu bombowego w metrze (czy w centrum Warszawy - szczegółów już nie pamiętam) zakończono błyskawicznie, znajdując winnego. W przypadku "gejbombera" - nic nie wiadomo.

    Zadałem sobie kiedyś pytanie - kto na tej akcji skorzystałby najbardziej. Kaczyński czy Tusk. I wyszło mi, że Tusk. Może w przeciwieństwie do sprawy Jaruckiej tym razem akcja nie spełniła jednak oczekiwań?

    Kiedyś sprawdziłem, jak nazywał się poseł, który wnioskował podczas obrad Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych o szczegółowe zbadanie sprawy gejbombera - w listopadzie albo grudniu 2005).

    Był to pan Marek Biernacki.

    Tutaj długa dygresja się kończy.

    Moją wątpliwości łączą się z ostatnim zdaniem

    "Mihnikoidy teraz bronią Stalingradu"

    Kogo Państwo nazywają "Mihnikoidami" i dlaczego?

    Jakoś mi się zaraz przy tej okazji skojarzyły "rynsztok i kanalie" autorstwa znanego. I to było naprawdę zasmucające skojarzenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie bardzo mam ochotę bronić GW, ale tacy ludzie jak Brochwicz i Miodowicz to jednak doradcy Platformy. Jeśli dobrze pamiętam to Wyborcza stawiała na Cimoszewicza konsekwentnie do czasu jego rezygnacji. Poza tym byłoby dziwne gdyby środowiska które popierały Cimoszewicza (dzisiejszy LiD i GW) potem knuły przeciwko niemu posługując się Jarucką. Myślę, że w tej sprawie GW i LiD są niewinni.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. @ tuje -> hm, twoje rozważania traktujemy jak poszukiwanie obszaru zgodności. Nie jest powiedziane, że oddając głos musimy oczekiwać pełnej zgodności wlasnego światopoglądu z programem partii, na jaką się głosuje. Potoczny termin "mihnikoidy" jest tu użyty jako opis dosyć oczywistej formacji politycznej, chyba nie ma potrzeby rozwijać;)

    OdpowiedzUsuń