sobota, 9 lipca 2011

Łaciński wątek w umowie Millera z CIA

"Podręczniki Tortur" to miano, jakie media nadały w sumie dziewięciu poradnikom CIA, odtajnionym przez Pentagon w latach 1996 - 1997. Kryptonim KUBARK nadano samej CIA. Poradnik "Przesłuchanie kontrwywiadowcze KUBARK" z 1963 roku wśród technik przesłuchań wymienia między innymi "wymuszone przesłuchanie kontrwywiadowcze opornych źródeł", gdzie wśród zalecanych technik znajduje się m.in. szok elektryczny. Poradnik zawiera techniki użyte w antykomunistycznym programie CIA o kryptonimie "Feniks", prowadzonym w Wietnamie Południowym od 1967 do co najmniej 1972 roku. Skutkiem programu była śmierć 26 tysięcy członków Viet Congu oraz porwania ponad 50 tysięcy. Szacuje się, że wiele osób zidentyfikowanych jako członkowie Viet Congu mogło być w rzeczywistości cywilami, którzy zostali porwani i torturowani przez Armię Południowego Wietnamu pod nadzorem CIA. Z tamtych czasów pochodzą również doniesienia o udziale CIA w handlu narkotykami.


Później metody z poradnika CIA rozpostrzeniły się na całym świecie dzięki programowi Agencji ds. Międzynarodowego Rozwoju Bezpieczeństwa Publicznego oraz Mobilnym Zespołom Szkoleniowym Armii USA. W ramach operacji "Kondor" amerykańscy szkoleniowcy oraz koordynatorzy CIA w latach 1970tych i 1980tych wspierali aparaty bezpieczeństwa reżimów Ameryki Południowej w ich praktyce porwań i tortur znanej jako "zniknięcia". Ówczesne słownictwo, z niewielkimi modyfikacjami, obowiązuje do dzisiaj. W programie antyterrorystycznym Busha porwania i torturowanie osób podejrzanych o terroryzm też nazywa się "zniknięciami", a osoby porwane - "więźniami - duchami".

Podobne wsparcie otrzymały prawicowe rządy Ameryki Łacińskiej, szczególnie w latach 1980tych. Wielu z bezpośrednich sprawców tortur i śmierci zostało wyszkolonych w School of the Americas armii amerykańskiej. Amerykańscy inspektorzy byli obecni w więzieniu Mariona w San Salvador, znanym z szerokiego wachlarza stosowanych tam tortur. Jennifer Harbury (ekspert od Ameryki Łacińskiej) napisała w książce z 2005 roku "Truth, Torture, and the American Way: The History and Consequences of U.S. Involvement in Torture", że "rewizja dostępnych materiałów bezlitośnie prowadzi do tylko jednego, możliwego wniosku: że CIA i odpowiedziane agencje wywiadowcze USA od ich powstania angażowały się w powszechnie stosowaną praktykę tortur, albo bezpośrednio, albo poprzez dobrze opłacanych zastępców." Głosy bardziej radykalne w samych Stanach powiadają, że tortury to wzór, a nie dewiacja od wzoru militarnych interwencji USA.




Kolejny poradnik "Podręcznik szkoleniowy eksploatacji zasobów ludzkich - 1983" użyto w co najmniej w siedmiu amerykańskich kursach szkoleniowych w krajach Ameryki Łacińskiej w latach 1982 - 1987: w Kolumbii, Ekwadorze, Salwadorze, Gwatemali i Peru. W tym poradniku pojawia się termin "eksploatacja", znany później z "Programu" Busha. Termin "wymuszone przesłuchanie" administracja Busha zastępuje określeniem "wzmocnione techniki przesłuchań" lub "zestaw procedur alternatywnych". Wymuszone, wzmocnione czy alternatywne, wszędzie chodzi o to samo: tortury.

Odtajniony w 1989 roku raport dla senackiej komisji ds. wywiadu precyzuje, że poradnik z 1983 roku powstał na podstawie kursu CIA w Hondurasie. Zresztą, oba poradniki zawierają rozdział o "technikach wymuszania". Zalecają aresztowanie podejrzanych jak najwcześniej rano, połączone z celowym wywołaniem szoku, zasłanianie oczu i rozbieranie zatrzymanego do naga. Przesłuchujący powinien "manipulować środowiskiem zatrzymanego, aby wytwarzać nieprzyjemne sytuacje". Dlatego to zatrzymanych należy trzymać w izolacji, pozbawiając jakiejkolwiek normalnej rutyny w jedzeniu i spaniu. Cele i pokoje przesłuchań powinny nie posiadać okien, być dźwiękoszczelne, ciemne i bez toalet.

Oba poradniki przestrzegają, że tortury mogą zwrócić się przeciwko przesłuchującym (niepewność otrzymanych danych), i że strach przed bólem jest często bardziej efektywny niż ból. W obu poradnikach stwierdza się, że techniki wymuszania używane są, by "zaindukować regresję psychologiczną zatrzymanego poprzez wprowadzenie zewnętrznej, wyższej siły, znoszącej jego wolę oporu." Zalecane metody obejmują przedłużone ograniczanie ruchu poprzez skucie, przedłużony wysiłek fizyczny, poddanie ekstemalnemu ciepłu, zimnu lub wilgotności, pozbawianie pożywienia lub snu, deprywację sensoryczną, hipnozę, użycie narkotyków lub ich placebo.




Wśród siedmiu kontrowersyjnych poradników CIA odtajnionych przez Pentagon w 1996, tego z 1983 roku nie było -choć Baltimore Sun wnioskował o jego odtajnienie już w 1994 na podstawie Freedom of Information Act (FOIA). Dopiero groźba skierowania przez gazetę pozwu przeciwko CIA spowodowała jego odtajnienie w 1997. Zresztą, wszystkie podręczniki CIA rozprowadzane w Ameryce Łacińskiej niewiele mają wspólnego tak z prawami człowieka, jak i z demokracją czy rządami prawa. Oto poradnik z 1983 podkreśla wagę znajomości lokalnego prawa odnośnie zatrzymań, ale dodaje, że "zatrzymanie nielegalne zawsze wymaga uprzedniej akceptacji sił zwierzchnich." O konieczności uzyskania zgody zwierzchnictwa mówi się także w kontekście "Programu" Busha. Mówi się również o konieczności podporządkowania władzom zwierzchnim, kiedy decydują się na wszczęcie tortur. Presja na tortury była tak silna, że w niektórych przypadkach personel militarny USA decydował się nawet na popełnienie samobójstwa - jak w przypadku Alyssy Peterson. Peterson była tłumaczem wywiadu; studiowała również techniki przesłuchań w Forcie Huachuca w Arizonie. Zastrzeliła się we wrześniu 2003 roku w bazie sił powietrznych w Tal Afar na granicy syryjsko - irackiej. Wceśniej odmówiła dalszego uczestnictwa w przesłuchaniach irackich więźniów, uznawszy je za tortury. Inna specjalistka wywiadu, Kayla Williams (koleżanka Peterson) również była zmuszana do udziału w torturach.

Za czasów Busha co najmniej trzech agentów polowych CIA odmówiło nie tylko torturowania, ale i udziału we wstępnym szkoleniu dotyczącym metod torturowania ludzi. Szkolenie to ukończylo 14 osób, a następnie zostali oni przydzieleni do torturowania "top leading figures". Według doniesień, jedną z takich "top figures" był Abu Zubadya, przesłuchiwany w Starych Kiejkutach. Larry Johnson, były agent CIA oraz dyrektor biura ds walki z terroryzmem Departamentu Stanu publicznie (w Los Angeles Times) porównał "Program" Busha (jak to Bush sam lubił nazywać: "Program", koniecznie z dużej litery) do "taktyki używanej przez nazistów i sowietów". Byli agenci polowi mówią również o tym, że "znikały" ich raporty świadczące o bezsensowności tortur oraz pisemne protesty. Jeden z uczestników "Programu" w jednej z czarnych dziur CIA (też był tłumaczem) twierdzi, że nie tylko podejrzani o tortury, ale i on sam on również został kompletnie izolowany. Jego zastrzeżenia i depesze protestacyjne do władz zwierzchnich "nawet nie zostały wysłane". Mówi się także o fałszowaniu informacji o rzekomej skuteczności tortur, dostarczanych opinii publicznej.



Poradniki CIA dla dyktatur w Ameryce Łacińskiej zalecają infiltrację ruchów społecznych, ostre przesłuchania, inwigilację podejrzanych, rekrutację i utrzymywanie agentów, i kontrolę populacji poprzez szantażowanie porywaniem, torturami i śmiercią.

W połowie lat 1990tych Baltimore Sun prowadziło śledztwo dziennikarskie w sprawie "porwań, zadawania tortur i śmierci" przez wyszkolony przez Amerykanów Batalion 3-16 w Hondurasie, potocznie zwany "Szwadronem Śmierci". W czerwcu 1995 Baltimore Sun opublikowała czteroczęściowy wywiad z Florencio Caballero - byłym członkiem Batalionu 3-16, uczestnikiem kursu CIA w 1983 roku. Cabalerro powiedział, że instruktorzy z CIA doradzali mu, by odkrywał, co jego więźniowie kochają, a czego nienawidzą: "jeśli dana osoba nienawidzi karaluchów, może chętniej współpracować, kiedy karaluchy będą biegać po jego celi." No i jedno z odtajnionych mem "Programu" Busha zawiera zgodę na zamknięcie więźnia z insektofobią w pudle z owadami...

Poradnik z 1983 sugeruje pozbawianie snu, żywności, utrzymywanie zatrzymanego w niewygodnych pozycjach, jak np. stanie na baczność. Inez Consuelo Murillo, która spędziła 78 dni w tajnym więzieniu Batalionu 3-126, mówi, że dniami pozbawiano ją snu i jedzenia, a jeden z porywaczy wchodził do celi co 10 minut i wylewał jej wodę na głowę, żeby nie zasnęła.

"Podręcznik szkoleniowy eksploatacji zasobów ludzkich - 1983" zaleca także, by przesłuchujący pokazywali zatrzymanym listy z domu, aby im zasugerować, że ich rodziny cierpią lub są w niebezpieczeństwie. Inny były członek Batalionu 3-16, wyszkolony przez CIA, powiedział Baltimore Sun, że używał takiej techniki: "pierwsze, co powiedzielibyśmy, to że znamy twoją matkę, twojego młodszego brata. I lepiej, żebyś współpracował, bo jeśli nie, to ich też zatrzymamy i zgwałcimy, i poddamy torturom, i zabijemy ich."



Podsumowując, celem wcześniejszych programów tortur CIA nie było wydobywanie informacji, lecz "eksploatacja" więźniów lub całych populacji; eksploatacja (kolejny eufemizm), której bezpośrednim, choć nie dopowiedzianym celem we wspomnianych poradnikach CIA było utrzymanie amerykańskiej dominacji na terenie Ameryki Południowej i Łacińskiej. Dobrze, że CIA nie udało się trwałe zainstalowanie analoga programu "Kondor" na Bliskim Wschodzie... zamiast Arabskiej Wiosny dzisiaj mielibyśmy tam wielką, czarną dziurę, w której znikałyby jeśli nie miliony, to tysiące ludzi.

Eksport tortur nie jest więc wynalazkiem administracji Busha. Za Ronalda Reagana CIA instruowała bojówki i siły zbrojne Ameryki Łacińskiej: motywowania strachem, wypłacania nagród za głowę martwego wroga, tajnego porywania i więzienia, używania serum prawdy i narkotyków, tortur, egzekucji, szantażu i wymuszania, porywania i aresztowania rodzin "celów". Śledztwo Pentagonu wszczęte po awanturach w Kongresie w 1992 roku zakończyło się konkluzją, że użycie podręczników w latach 1982-1991 przez School of Americas oraz na kursach szkoleniowych w krajach Ameryki Łacińskiej było "pomyłką". Zaowocowało też zakazem użycia tych podręczników wydanym przez Departament Obrony, który nakazał również wycofanie "z terenu" istniejących kopii. Dowództwo Południe wystosowało notę do rządów Ameryki Łacińskiej, że podręczniki "zawierają ustępy nie odzwierciedlające polityki rządu USA"; poprosiło też o zwrot posiadanych kopii podręczników przez rządy i niektóre osoby indywidualne.

Oddali nie wszyscy. Podobno David Addington oraz Dick Cheney swoje kopie podręczników szkoleniowych CIA zatrzymali.

Ale nie są jedynymi osobami z czasów Reagana, których nazwiska wypłynęły później w programie tortur administracji Busha. Zimnowojennych osób w administracji Busha jest więcej, z Rumsfeldem włącznie. Wiadomo, że Rice (produkt tanków szkoleniowych Reagana) osobiście autoryzowała tortury, w tym podtapianie. Wiadomo, że Powell (sam się wyedukował) był przeciw. Powszechnie dostępne życiorysy współpracowników Busha są kopalnią wiedzy na temat wpływu zimnowojennej strategii dystrybucji konfliktu oraz zimnowojennej mentalności "wyższego dobra" na współczesną politykę.

Oba poradniki są dziś całkowicie odtajnione i dostępne online na stronach National Security Archive:
"CIA, Human Resource Exploitation Training Manual - 1983".
"CIA, KUBARK Counterintelligence Interrogation, July 1963".





Biorąc pod uwagę stabilność edukacyjnych obyczajów CIA pozostaje nam pytanie, czy układ premiera Leszka Millera z CIA w sprawie tajnego więzienia w Starych Kiejkutach obejmował również jakiś program szkoleniowy dla polskich, cywilnych służb specjalnych, którymi Miller posługiwał sie w kontaktach z Amerykanami? Czy CIA zorganizowała dystrybucję swoich "Podręczników Tortur" wśród polskich partnerów, czy też polscy partnerzy woleli poprzestać na "rodzimej" wiedzy istniejącej od czasów, gdy torturowano księdza Popiełuszkę i z epok wcześniejszych? A może doszło do jakiejś wymiany tej specjalnej wiedzy, w ramach współpracy sojuszniczej?

Stany Zjednoczone, przy całej ambiwalencji związanej z operacjami CIA oraz bitwami o odpowiedzialność karną, jednak się zasadniczo od Polski różnią. W USA obowiązuje Freedom of Information Act. Dokumenty są odtajniane, ludzie mówią, piszą i zeznają, gazety prowadzą dziennikarskie śledztwa, politycy nie mogą zasłaniać się "interesem państwa" oraz "tajemnicą państwową", a w wyniku publicznych awantur amerykańscy wyborcy głosują bardziej świadomie, niż polskie owieczki. W Polsce nie wiadomo nawet, ile tych baz CIA istniało w Polsce za rządów Millera: w 2005 roku były szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski stwierdził, że istnieją w Polsce "więcej niż dwie" strefy, do których dostęp ma CIA. Osobną kwestią jest udział strony polskiej. Jeśli jest prawdą, że Polacy "nie mieli wstępu" do stref CIA, to CIA musiałaby diametralnie zmienić styl działania od czasu Operacji Kondor. Tam obficie korzystano z lokalnych usług, zgodnie z zasadą, że "moczenie się najlepiej zacząć od umoczenia sojusznika."

Znając uwarunkowania Waszyngtonu łatwo można sobie wyobrazić, że głównym twórcom i animatorom "Programu" Busha uda się uniknąć odpowiedzialności karnej. Jednak nie można sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek w USA choćby przez sekundę na serio pomyślał o uczynieniu osób odpowiedzialnych czy zamieszanych w tortury "twarzami" dowolnej partii politycznej! I to na wybory do Kongresu... A do takiego skandalu politycznego doszło w Polsce - L. Miller jest "twarzą" SLD na najbliższe wybory parlamentarne.

Jednak pozycja Leszka Millera na listach SLD nie jest - i nie może być - "wewnętrzną sprawą" SLD. Polacy odetchnęli z ulgą, kiedy padło sowieckie "Imperium Zła" - ale przecież nie po to, by chwilę później na polskiej ziemi instalować gułagi amerykańskie! Czym innym jest wsparcie dla wojny z terroryzmem, czym innym - import tortur na polską ziemię. Na domiar torturowano nie wiadomo po co - prezydent Bush dał się przyłapać na konfabulowaniu argumentów, rzekomo świadczących o informacyjnej skuteczności tortur. Przykładowo, wielokrotnie wskazywał na trzy "przełomowe" informacje zdobyte dzięki torturowaniu Abu Zubadya (w Starych Kiejkutach).

Po pierwsze - twierdził prezydent - Abu Zubadya poinformował CIA, że za atakiem 9/11 stał Khalid Sheikh Mohammed. Ale raport Komisji Senatu zawiera jasną informację, że CIA wiedziała o tym wcześniej i bez torturowania kogokolwiek. Po drugie, wg. prezydenta Busha torturowany Abu Zubadya ujawnił, że członek Al Kaidy amerykańskiego pochodzenia szykuje się do ataku na Amerykę, co odczytuje się jako wskazanie na Josego Padillę. Ale dokumenty wskazują, że Abu Zubayda tą informację ujawnił, zanim został poddany torturom. Nie jest to więc argument za torturami, a przemilczenie faktu braku zależności wydobytej informacji od tortur jest oczywistym nadużyciem. Po trzecie, prezydent twierdził, że od Abu Zubadya wydobyto informację prowadzącą do schwytania innego terrorysty, nazwiskiem Ramsi Bin Al Shibh. W rzeczywistości Bin Al Shibh został najprawdopodobniej zlokalizowany dzięki nieostrożnemu wywiadowi dla telewizji AL Jazeera.

Amerykanie są naszymi sojusznikami, ale skoro życzyli sobie kogokolwiek torturować, czy to z swoiście rozumianej potrzeby chwili, czy z szaleństwa ich elit, mogli to czynić w górach Kolorado, a nie na Mazurach. Mniejsza nawet o odpowiedzialność karną Millera (choć bardzo niepokoi, że prokurator Mierzewski został odsunięty od śledztwa w momencie, gdy zamierzał postawić mu zarzuty). Ale polityk, który coś takiego (ewentualnie) sprowadził na polską ziemię, nie powinien być we współczesnej Polsce politykiem.

Z historii o "Podręcznikach Tortur" wypływa też jeden, bolesny dla Polski wniosek. Skoro podręczniki zostały odtajnione w latach 1996 - 1997, raport dla senackiej komisji wywiadu odtajniono już w 1989, a śledztwo Pentagonu zakończyło się w 1992 roku, skoro wszystkie te rewelacje i wybuchłe wokół nich kontrowersje są publicznej natury, to tłumaczenia "nie wiedziałem, co działo się w Starych Kiejkutach" brzmią żałośnie i nieprawdopodobnie. Co najmniej można było snuć uprawdopodobnione przypuszczenia już w momencie negocjacji z CIA. Chyba, że polski biały wywiad jest najgorszym z białych wywiadów na całym świecie; chyba, że rządowe biura prasowe i rządowi analitycy w ogóle nie mówią po angielsku, szkoda im czasu na czytanie amerykańskich gazet i nie odczuwają potrzeby dostarczenia naszemu premierowi istotnych informacji przed podpisaniem umowy.

Chyba wreszcie, że się świadomie kłamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz