nazwisko znane redakcji
(Please, RT and translate into your lang from Eng version - here)
O trzeciej po południu wraz z rodziną wyszedłem z mojego domu w Tajrish. Udaliśmy się wzdłuż Valiast Street, która jest główną ulicą Teheranu biegnącą z północy na południe, aż dotarliśmy do zjazdu Evin, który prowadzi do Enghelab Street. Wiedzieliśmy, że ludzie mieli się zebrać na Enghelab Sq. (Placu Rewolucji) o czwartej i przemaszerować w kierunku Azadi Sq. (Plac Wolności). Począwszy od mostu Gisha i dalej widzieliśmy idących ludzi. Auta trąbiły, a ludzie pokazywali znak zwycięstwa. Udaliśmy się do Navvab Street i na końcu ulicy zaparkowaliśmy nasz samochód. Potem posłużyliśmy się taksówką, by wrócić na Enghelab Street. Po drodze, w pobliżu Jomhouri Sq. (Plac Republiki), zobaczyłem grupę około 20 członków milicji na motocyklach, z długimi brodami i pałkami.
Trzymałem rękę za oknem samochodu z niewielką, zieloną wstążką (znak reformistów), owiniętą wokół palca. Jeden z milicjantów kazał mi wyrzucić wstążkę. Pokazałem mu palec. Nagle około 15 osób zaatakowało mnie wewnątrz samochodu. Pobili mnie pałkami i próbowali wyciągnąć na zewnątrz. Moja żona i moja córka, siedzące na tylnym siedzeniu, krzyczały i mocno mnie trzymały. Też się mocno trzymałem siedzenia w aucie. Wtedy chcieli wytłuc szyby w aucie. Kierowca wyskoczył i wyjaśnił, że jest taksówkarzem, a mu jego pasażerami, i że to nie jego wina. Po około 5 minutach odstąpili.
Boli mnie mocno łokieć. Nagle młody człowiek z ich grupy podchodzi i w ten łokieć całuje! Powiedziałem mu: Wiesz, nie nienawidzę ciebie. Jestym taki sam jak ty, tylko wiem więcej, a ty jesteś ignorantem. Przeprosił i odszedł. My przyłączyliśmy się do tłumu na Enghelab Street.
Czytaj uważnie:
To, co dzisiaj widziałem, było najpiękniejszą sceną, jakiej byłem świadkiem w całym moim życiu. Ogromna liczba ludzi maszerowała ramię w ramię, w pokoju. Cisza. Cisza była wszędzie. Bez haseł. Bez przemocy. Ręce podniesione w górę w znaku zwycięstwa, z zielonymi wstążkami. Ludzie nieśli transparenty z napisem: cisza. Starzy i młodzi, mężczyźni i kobiety; radośnie maszerowały wszystkie grupy społeczne. Był to niebywały znak solidarności.
Enghelab Street, która jest najszerszą ulicą w Teheranie, była pełna ludzi. Powiedziano mi, że pochód zaczyna się na Ferdowsi Sq., a kończy się obecnie na Imam Hossein Sq. we wschodniej części Teheranu, a po drugiej stronie ludzie już się zbierają na Azadi Sq. Ulica ma około 6 km długości. Szacuje się, że pomieściła około 2 miliony ludzi.
Po drodze minęliśmy posterunek policji i bazę milicji (Baseej). W obu miejscach drzwi były zamknięte i mogliśmy zobaczyć w pełni uzbrojone, policyjne i milicyjne oddziały prewencji, obserwujące nas spoza płotu. W pobliżu Sharif University of Technology, gdzie kilka dni temu studenci potępili Ahmadinejada, Mirhossein Mousavi (reformistyczny prezydent-elekt) oraz Karrubi (inny reformistyczny kandydat) wygłosili kilkuminutowe przemówienia, przyjęte przez ludzi okrzykami aprobaty i aplauzu.
Czułem dumę, że znalazłem się wśród tak wielkiej liczby owładniętych pasją ludzi, demonstrujących w tak umiarkowanym akcie protestu. Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się takiej dojrzałości politycznej ze strony emocjonalnych Irańczyków, którzy łatwo się ekscytują. Moja rodzina i ja zakleiliśmy usta nalepkami, co miało oznaczać tłumienie wolności. Ludzie nieśli rozmaite afisze; od wierszy narodowego poety Ahmada Shamlu do łatwiejszych w odbiorze haseł przeciwko Ahmadinejadowi.
Oto przykłady: "Aby nas mordować/czemuż potrzebujesz nas zapraszać/na takie eleganckie przyjęcie" (z wiersza Shamlu); "Halo! Halo! 999? Ukradziono nasze głosy" albo "Cud Trzeciego Tysiąclecia: 2x2=24 miliony" (aluzja do twierdzeń, że Ahmadinejad otrzymał 24 miliony głosów), "Gdzie jest mój głos?", "Oddajcie mi mój głos" i wiele innych.
Przybyliśmy na Azadi Square, gdzie cały plac był już pełen ludzi. Szacuje się, że ten wielki plac może pomieścić około 500 tysięcy osób - był pełen. Nagle poczuliśmy dym od strony Jenah Freeway i usłyszeliśmy strzały. Najpierw ludzie się przestraszyli, ale potem poszli dalej. Ja tylko słyszałem strzały, ale moja siostra powiedziała mi później, że widziała, jak czterech milicjantów wyszło z budynku i zastrzeliło dziewczynę. Potem postrzelili młodego chłopca w oko, aż kula wyszła mu uchem. Powiedziała, że zastrzelono 4 osoby. Przynajmniej jedna z tych śmierci jest już potwierdzona. Ludzie zaaresztowali jednego z milicjantów, ale trzech pozostałych uciekło, kiedy skończyła im się amunicja. Około 8 zaczęliśmy powrót na piechotę. Ludzie dalej byli na ulicy, śpiewali Allah Akbar (Bóg jest wielki).
Do domu dotarłem około 2 nad ranem. Po drugiej stronie ulicy zobaczyłem około 10 autobusów z oddziałami prewencyjnymi w pełnym rynsztunku bojowym. Potem zauważyłem rozsianą po ulicy milicję w cywilnych ubraniach, z pałkami w rękach, zajętą patrolowaniem pustych ulic. Na Tajrish Square widziałem bardzo młodego chłopaka (okolo 16letniego) z pałką, który oglądał samochody by znaleźć coś, co mógłby zaatakować. Nie wiem jak i jakie nauczanie może chłopca przerobić na milicjanta.
Dotarłem do domu. Jutro ludzie znowu się zgromadzą na Valiasr Square, na kolejnym, pokojowym przemarszu ku budynkowi IRIB (Islamic Republic of Iran Broadcasting), która kontroluje wszystkie media i rozprowadza brudne kłamstwa. Przedwczoraj Ahmadinejad świętował swoją ceremonię zwycięstwa. Rządowe autobusy przywiozły wszystkich jego zwolenników z pobliskich miast. Ceremonia, z jej dużą ilością soków owocowych i ciastek, była w pełni transmitowana. Jego przemówienie zgromadziło maksimum 100 tysięcy ludzi, w tym całą milicję, żołnierzy i wszystkich zwolenników, jakich mógł zgromadzić przy użyciu darmowej, telewizyjnej propagandy. Dzisiaj 2 miliony ludzi przyszło tylko dzięki informacji przekazywanej z ust do ust, gdyż reformiści nie mają ani gazety, ani radia, ani telewizji. Wszystkie witryny internetowe reformistów, tak samo jak wszystkie sieci społecznościowe, jak Facebook, zostały zinfiltrowane. Podczas tej demonstracji odcięto także komunikatory sieciowe i komunikację komórkową. Od wczoraj irańska telewizja ogłasza, że nie było żadnego zezwolenia na jakiekolwiek zgromadzenia i służba bezpieczeństwa będzie surowo karać każdego demonstranta.
Ahmadinejad wyzwał opozycję od bandy nic nie znaczącego kurzu, który usiłuje zepsuć narodowi smak zwycięstwa. Wyzwał również zachodnich liderów od "brudnych homoseksualistów". Odpowiedzią na te wszystkie niesmaczne uwagi była dzisiejsza demonstracja, największa z tych, co się kiedykolwiek odbyły. Starsi ludzie porównywali ją z demosntracją Ashura, która wyznaczyła koniec reżimu szaha, a niektórzy twierdzili nawet, że przewyższyła ją w liczbie uczestników.
Mówiąc w przenośni, milicja sama podpalała dom, by znaleć usprawiedliwienie dla swej przemocy. Ludzie podporządkowali swą taktykę głownie solidarności, swoim przekonaniom i odmowie zaangażowania się w jakikolwiek akt związany z przemocą. Odczuwam smutek z powodu straty tych młodych dziewcząt i chłopców. Mówi się, że ostatniej nocy zabili też trójkę studentów w trakcie ataku na uniwersyteckie dormitoria. Słyszałem, że jakaś część profesorów z uczelni Sharif i AmirKabir (Teherańska Politechnika) zlożyła rezygnacje.
Przzed nami długa droga do demokracji. Może tego dnia nie dożyję. Z oczami pełnymi łez, w tych wczesnych godzinach wtorku, 16 czerwca 2009, wysławiam odwagę i męstwo poległych i mam nadzieję, że ich krew uczyni każdego z nas jeszcze bardziej przywiązanym do wolności, do demokracji, i do praw człowieka.
Wiwat Wolność, Wiwat Demokracja, Wiwat Iran.
PS. Jeśli uważasz, że ten raport ma jakąkolwiek wartość, podziel się nim z jak największą ilością ludzi. Facebook jest infiltrowany, a połączenia internetowe są dla Irańczyków dziś bardzo powolne. Proszę, niech ktoś to umieści na Facebooku.
(nazwisko znane redakcji)
po angielsku
http://www.facebook.com/note.php?note_id=92272294409&ref=nf
Dziękuję
OdpowiedzUsuńWkleiłem w kilka miejsc i wyslałem dalej.
Walter Chełstowski
Dziekujemy w imieniu autora. Przebijanie sie przez blokady zalozone przez iranski rzad jest skrajnie trudne. Tylko dzieki ludziom prawda sie bedzie przebijac. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńHope you can read English. PLEASE take down his name. We don't want him to be added to the rolls of the martyrs. He is in Tehran. PLEASE also contact this blog, http://komentarze.eu/s.php, which also has his name on the public internet. PLEASE contact Google and ask them to remove search and cache results:
OdpowiedzUsuńhttps://www.google.com/webmasters/tools/removals?
John
John-> ok, I will contact them. His name has to be removed fm Facebook as well. Sorry for this, I thought it is a nickname. Best wishes to the person who wrote this report.
OdpowiedzUsuńDo wszystkich-> przy ewentualnym linkowaniu prosze NIE UZYWAC nazwiska autora tego tekstu, lub tez nazwisko usunac, jesli ktos linkowal zanim podalismy. Ang. wersja blednie podawala prawdziwe nazwisko autora, a my myslelismy, ze to pseudonim. Po usunieciu nazwiska ze swojej strony uzyj
OdpowiedzUsuńhttps://www.google.com/webmasters/tools/removals?
Wybierz opcje, ze chodzi o strone ze zmodyfikowana trescia i wpisz to nazwisko w polu gdzie Google pyta, co ma usunac. Informacja zostanie wtedy usunieta z cache
trzeba sprawdzic:)
OdpowiedzUsuń