"Panie Bernardzie: moje akta (lub ich brak) w IPN, moje dzieci, śluby, rozwody, śmierci i urodziny to moje imprezy i okoliczności" - odpowiada Milewicz na pytanie "Pani Ewo, czy wystąpiła Pani o status pokrzywdzonej do IPN?" i i dalej "Czy jest jakiś powód, aby ktokolwiek egzaminował człowieka z jego życia? Czy ja Pana proszę, aby mi Pan przedstawił zaświadczenie z policji że Pan nie bije żony? Nie zamierzam podporządkować się ustawie lustracyjnej i nie powiadomię mego pracodawcy, czy wystąpiłam do IPN czy nie."
Śluby, rozwody i narodziny dziecka są tym samym co współpraca z tajną policją polityczną!?
Sprawy prywatne oczywiście są "imprezami i okolicznościami" osób, których dotyczą. Pytanie tylko, co przypisujemy sferze prywatnej, co publicznej. Sądząc po szczegółowym roztrząsaniu GW kto z kim i za co sypiał w Samoobronie, seks należy do sfery publicznej. Sądząc po blogu pani Milewicz - współpraca z tajną policją polityczną jest za to sprawą głęboko intymną. Prywatną, tak jak kwestia wyznania, rodzinną, tak jak śluby i rozwody, i powszechną, jak narodziny dzieci. Szkoda, doprawdy, że mniej radosną....
Dziwne to nam się wydaje, takie przestawienie, ale, dobrze, przyjmijmy te kryteria rozróżnienia między sferą prywatną a publiczną. Odnieśmy się z szacunkiem do sfery prywatnej i zapytajmy o publiczną. Z kim pani sypia, pani Ewo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz