"Przyznając się do współpracy z SB, Henryk Grynberg pokazał nową drogę rozliczenia się z brudami przeszłości - mówią zgodnie historycy IPN i pisarze." - pisze Życie Warszawy- "Według danych IPN, w 1956 r. służby specjalne PRL pozyskały 19 941 tajnych współpracowników. W tym okresie szczególnym zainteresowaniem służb specjalnych cieszyli się studenci, pisarze, artyści. Wywiad PRL liczył, że wyjeżdżając za granicę, ludzie ci będą szczególnie przydatni."
"Nie uważa Pan, że najwyższy czas, aby otworzyć archiwa SB i skończyć z grami teczkami i dziką lustracją?" - pyta dziennikarz, a Grynberg na to: "-Zdecydowanie. Uważam, że trzeba otworzyć te archiwa i pokazać, jak to wszystko wyglądało. Niech pan sobie wyobrazi, że prawie wszyscy moi bliscy koledzy ze studiów znaleźli się później na tej liście Wildsteina. Znam też analogiczne przypadki do mojego. Spotykam się z takim Polakiem, który mieszka niedaleko. On powiedział mi, że w latach 60. podpisał zobowiązanie i chodził regularnie na spotkania, bo bał się im odmówić. Mówił, że jego koledze złamano życie, kiedy odmówił SB. A ja uwikłałem się, będąc studentem, też z powodu strachu. [...] Chciałbym, aby otworzono i pokazano wszystko, co jest na mój temat, ponieważ jestem osobą publiczną i ludzie mają prawo wiedzieć, co mnie dotyczyło. Chcę, by ujawniono każde słowo, każdy dokument. Wzywam moich kolegów pisarzy, dziennikarzy, by uczynili to samo. Wiem, że wielu z nich, znanych mi osobiście, znajduje się na listach tajnych współpracowników. Mówię im: "pokazuję swoje, a wy pokażcie swoje."
I już. Potwór spod łóżka zniknął. Grynberg jest wolny. Żyje w roku 2006, sprawami roku 2006, wyborów dokonuje według kryteriów własnych z roku 2006. Jego teczka stanie się częścią materiałów źródłowych epoki totalitaryzmu a nie prywatnym więzieniem. Sprawą jedynie archiwalną.
"- Nie boi się Pan ostracyzmu środowiska za to, że umieszczono Pana na listach agentów SB?" - pyta dziennikarz. Jako część "środowiska Grynberga" odpowiadamy mu: "-A niby dlaczego? Wręcz przeciwnie. Postawimy mu piwo i razem wzniesiemy toast, nigdy więcej totalitaryzmu. Właśnie o to chodzi. Żeby materiały zgromadzone w IPN przestały być źródłem dzisiejszych postaw politycznych, i żeby historycy mogli wreszcie spokojnie zająć się poszerzaniem wiedzy o systemie totalitarnym. Potwór spod łóżka nie istnieje."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz